Nowy rząd, który został uznany przez inne państwa świata, utworzono 18 grudnia. W jego skład weszli także południowi separatyści. W środę 30 grudnia nowi ministrowie przybyli do Adenu po tym, jak złożyli przysięgę w Arabii Saudyjskiej. Na lotnisku w południowo-zachodnim Jemenie doszło do poważnej eksplozji. Kiedy na płycie portu lotniczego wysiadali urzędnicy i członkowie nowo powołanego rządu, operatorzy telewizji Al-Hadath zauważyli kłęby dymu wydobywające się z budynku terminalu. Chwilę później słychać było strzały.
Na chwilę obecną nie wiadomo, ile dokładnie osób ucierpiało w wyniku ataku. Agencja Reutera informuje o 5 ofiarach śmiertelnych, portal Ahram przekazał wieści o 10 osobach, które zmarły wskutek strzałów. Według The National ofiar śmiertelnych jest co najmniej 13. Z kolei przedstawiciele rządu wspominają o 12 zmarłych. Wszystkie media podają także informacje o kilkudziesięciu rannych.
Lokalne media poinformowały, że członkowie rządu jedności narodowej zostali przetransportowani do pałacu prezydenckiego. Wszyscy czują się dobrze i nie odnieśli żadnych poważniejszych obrażeń. Wśród nich byli m.in. premier Maeen Abdulmalik, a także ambasador Arabii Saudyjskiej w Jemenie Mohammed Said al-Jaber.
„My i członkowie rządu jesteśmy bezpieczni. Tchórzliwy akt terrorystyczny wymierzony w lotnisko w Adenie jest częścią wojny prowadzonej przeciwko państwu jemeńskiemu i jego wspaniałym obywatelom” - napisano w oficjalnym komunikacie władz Jemenu.
Czytaj też:
Duża eksplozja w Nashville. Policja mówi o bombie umieszczonej w samochodzie