Sekwencja wydarzeń, jakie rozegrały się w środę 6 stycznia na Kapitolu, jest trudna do jednoznacznego sprecyzowania. Zamieszki na Kapitolu odbywały się w ogromnym chaosie i co zaskakujące – początkowo przy niewielkim wsparciu odpowiednich służb. Spróbujmy ułożyć wspomniane wydarzenia w chronologiczną całość.
Kongres odbraduje, zwolennicy Trumpa słuchają jego przemówienia
6 stycznia Kongres USA zebrał się, by formlanie zatwierdzić nowego prezydenta – Joe Bidena. Tymczasem, przed gmachem Kapitolu zwołano wiec poparcia dla ustępującego przywódcy kraju – Donalda Trumpa. Prezydent przemówił do swoich zwolenników twierdząc, że wybory zostały sfałszowane i to on powinien dalej piastować urząd.
Tłum szybko wziął sobie te słowa do serca i ruszył na Kapitol. I tu zaczyna się problem z chronologią. Jak wynika z licznych zdjęć i nagrań, jakie zamieszczają amerykańskie media, czy zwykli użytkownicy Twittera, doszło do błyskawicznego sforsowania ogrodzenia.
Na zdjęciach widzimy wspinających się na mur, a także walczących z policją zwolenników Trumpa. Konsternację wywołało jednak nagranie, które rzekomo zrobiono tuż przed oblężeniem. Widać na nim, jak policjanci odsuwają barierki, by wpuścić napierający na nie tłum. Zachowanie policji jest mocno krytykowane, choć warto dodać, że widocznych na nagraniu policjantów było tak niewielu, że tłum i tak nie miałby problemu, by pokonać prowizoryczną barykadę.
Gdzie była policja?
W tym momencie pojawia się kolejna kwestia, także ostro krytykowana. W obszernym materiale, CNN podsumowuje, że na miejscu była wyłącznie Policja Kapitolu, bez żadnego wspracia z zewnątrz. Dlaczego Kapitol nie był otoczony kordonem policji? Tego nie wiadomo. „Nikt nie wiedział, co robić. Wszystko poszło źle. Nie było komunikacji, panował chaos” – powiedział CNN jeden z funckjonariuszy oddelegowany na miejsce.
Jasnym jest jednak, że wiec przed Kapitolem był zapowiadany przez zwolenników Trumpa i dodatkowe środki ochronne były od początku wskazane. Dopiero, gdy sytuacja wymknęła się spod kontroli, do pomocy oddelegowano jednostki specjane SWAT i Gwardię Narodową.
Służby pojawiły się także na ulicach, gdzie zarządzono godzinę policyjną. Do chwili ich przybycia zdążono jednak dokonać licznych zniszczeń.
Co działo się w środku? Chaos, chaos i jeszcze raz chaos
Najbardziej zastanawiające są jednak wydarzenia ze środka Kapitolu. Kiedy tłum wdarł się do budynku, Policja Kapitolu rozpoczęła natychmiastową ewakuację. Zaczęto od wiceprezydenta Mike'a Pence'a, następnie ewakuowano kolejnych polityków.
Jak relacjonuje Reuters, sala obrad, a także inne pomieszczenia, w których znajdowali się pracownicy, były barykadowane meblami. Policja Kapitolu używała wszelkich większych przedmiotów, jakie miała pod ręką, by tylko protestujący nie weszli do środka.
Tymczasem zwolennicy Trumpa wyważali drzwi, wybijali szyby, biegali po korytarzach, niszczyli niektóre biura, czy w końcu wchodzili na mównicę i senackie balkony, by wykrzykiwać hasła poparcia dla Donalda Trumpa. Podczas zamieszek życie straciły cztery osoby – w tym jedna postrzelona przez policjanta.
Jak wynika z relacji świadka i nagrania zamieszczonego w sieci, kobieta została postrzelona w szyję, gdy demonstranci usiłowali wyważyć drzwi prowadzące na kolejny korytarz. Pozostałe trzy osoby zmarły „w wyniku nagłych zdarzeń medycznych” – podają media, powołując się na służby. Nikt nie precyzuje, o jakiego rodzaju zdarzeniach mowa.
Zamieszki w Waszyngtonie. Tłum wdarł się na Kapitol
Kongres zatwierdził wygraną Joe Bidena. Donald Trump reaguje
Kongres potwierdził zwycięstwo Joe Bidena
Donald Trump zablokowany przez Facebooka i Twittera
Bilans zamieszek w Waszyngtonie i szturmu na Kapitol. Nie żyją 4 osoby
Barack Obama o „momencie wielkiej hańby sprowokowanej przez prezydenta”Czytaj też:
Nie żyje kobieta postrzelona na Kapitolu. Świadek: Mam jej krew na ręce