Wyprowadziła męża na smyczy w trakcie godziny policyjnej. „To mój pies”

Wyprowadziła męża na smyczy w trakcie godziny policyjnej. „To mój pies”

Mężczyzna ze smyczą, zdj. ilustracyjne
Mężczyzna ze smyczą, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Lenti Hill
Obostrzenia koronawirusowe wielu osobom dają się we znaki. Przy okazji pokazują, jak daleko jest w stanie pójść kreatywność ludzi, którzy chcą je ominąć. W Polsce mieliśmy m.in. kwiaciarnię na lodowisku i nocleg w apartamencie dodawany do miejsca parkingowego. To jednak nic przy tym, co zrobiła pewna para w Kanadzie.

Rosnąca liczba zachorowań na COVID-19 skłoniła rządy licznych krajów do wprowadzenia restrykcji, które mają doprowadzić do ograniczenia kontaktów ludzkich i tym samym spadku liczby zakażeń koronawirusem. W prowincji Quebec w Kandzie od soboty obowiązuje godzina policyjna od 20 do 5 rano. W tym czasie nie można wychodzić z domów, poza kilkoma wyjątkami. „Przepustkę” stanowią m.in. psy, które można wyprowadzać.

Z tej furtki postanowiła skorzystać pewna kobieta, która po godz. 21 wyszła na spacer. Na smyczy prowadziła jednak nie czworonoga, ale... swojego partnera. Nie umknęło to uwadze policjantów, którzy postanowili przyjrzeć się niecodziennej sytuacji. Kobieta jak gdyby nigdy nic wytłumaczyła funkcjonariuszom, że „wyprowadza psa”.

Mandat za udawanie psa

Nie wnikając w to, kto jest kim w relacji spotkanej pary, patrol stwierdził, że na końcu smyczy jest z całą pewnością człowiek, nie pies. Spacer kosztował „pomysłową” parę po 1546 dolarów kanadyjskich. W ciągu pierwszego weekendu obowiązywania obostrzeń policja z prowincji Quebec wystawiła około 750 mandatów za złamanie covidowych nakazów.

W Kanadzie zanotowano dotychczas blisko 670 tys. przypadków koronawirusa. W ostatnim czasie notowany jest wzrost liczby zakażeń, co skłoniło władze do zaostrzenia restrykcji.

Źródło: BBC