Na dzień przed waszyngtońskim wiecem zwolenników Donalda Trumpa, który przerodził się w zamieszki, FBI wiedziało o radykalnych planach części uczestników. Ostrzeżenia dotyczyły m.in. demonstrantów zmierzających do stolicy z obszaru stanu Virginia. Niebezpieczne plany snuły też grupy protestujących, które do Waszyngtonu przybyły z Kentucky, Pensylwanii, Massachusetts i Karoliny Południowej.
Komunikaty przed szturmem na Kongres: „Bądźcie gotowi do walki”
„Bądźcie gotowi do walki. Kongres musi usłyszeć tłuczenie szkła, wyważanie drzwi i przelewanie krwi żołnierzy niewolników BLM i Pantify. Bądźcie agresywni. Przestańcie nazywać to marszem, wiecem lub protestem. Idźcie tam, gotowi na wojnę. Będziemy mieli naszego prezydenta albo śmierć. Nic innego nie doprowadzi nas do celu” – możemy przeczytać w jednym z cytowanych przez „Washington Post” fragmentów dyskusji ekstremistów.
FBI ostrzegało, ale nie zostało wzięte na poważnie?
Przemoc miała też być odpowiedzią na policyjne blokady urządzane przy wjazdach do Waszyngtonu, w celu zabezpieczenia protestu. Osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo nie skorzystały jednak z doniesień FBI. Anonimowi funkcjonariusze biura tłumaczą, że mogło to wynikać z nieformalnego charakteru raportu. Stwierdza więc, że to nie FBI
Czytaj też:
FBI ostrzega: Zbrojne grupy planują zamieszki w 50 stanach