Incydent miał miejsce w amerykańskim mieście Oldsmar leżącym na terenie stanu Floryda - podaje BBC. To tam w piątek 5 lutego nad ranem pracownik wodociągów zauważył, że ktoś uzyskał zdalny dostęp do komputera sterującego systemem uzdatniania wody, która jest dostarczana do okolicznych przedsiębiorstw oraz około 15 tys. mieszkańców.
Operator pracujący na porannej zmianie był początkowo przekonany, że to jego przełożony wprowadza zmiany w systemie. Gdy wczesnym popołudniem pojawił się podobny komunikat, a zawartość wodorotlenku sodu została zdecydowanie zwiększona, postanowił zainterweniować i obniżyć wskaźnik do normalnego poziomu.
Policja szuka winnych
Wspomniany wodorotlenek łatwo rozpuszcza się w wodzie tworząc ług sodowy, a jego niewielka ilość pomaga kontrolować kwasowość. Problem pojawia się, gdy poziom substancji przekracza ten dopuszczalny. Wówczas spożycie skażonej wody może powodować podrażnienia skóry i oczu, utratę włosów, uszkodzenie jamy ustnej, gardła i żołądka, a także nudności, wymioty i biegunkę.
W sprawie ruszyło już dochodzenie, a śledczy nie ustalili jeszcze, czy ataku hakerskiego dokonano na terenie Stanów Zjednoczonych. Trwają poszukiwania sprawców, a szeryf hrabstwa Pinellas Bob Gualtieri podkreślił w rozmowie z mediami, że dzięki szybkiej reakcji pracownika przedsiębiorstwa udało się uniknąć poważnego skażenia. Po tym incydencie wyłączono jednak program umożliwiający zdalny dostęp do systemu wodociągowego.
Czytaj też:
To nie koniec kłopotów CD Projekt Red. Tuż po ataku hakerskim na firmę zrzucono memy