Z powodu pandemii koronawirusa wielu polityków na całym świecie uczestniczy zdalnie w posiedzeniach parlamentu. Z takiej możliwości skorzystał ostatnio m.ni. brytyjski deputowany Partii Konserwatywnej Jonathan Gullis, który reprezentuje okręg Stoke-on-Trent. Prowadząca posiedzenie Izby Gmin Eleanor Laing chciała udzielić politykowi głosu, gdy zobaczyła jego strój. Deputowany miał na sobie sweter.
– Teraz idziemy...Nie, nie sądzę, że pójdziemy do Stoke-on-Trent. Szanowny pan musi być ubrany tak, jakby był tutaj w Izbie Gmin. Więc nie pójdziemy do Stoke-on-Trent, postaramy się wrócić do pana Gullisa w odpowiednim czasie – powiedziała. Polityk musiał się przebrać i dopiero wówczas mógł zabrać głos w debacie.
Dress code w parlamencie
BBC przypomniało, że w brytyjskim parlamencie nie ma ścisłego dress codu, jednak zgodnie z przyjętymi zasadami politycy powinni przychodzić na posiedzenia w marynarkach. Za niestosowny ubiór uważane są sandały, obuwie sportowe, dżinsy oraz t-shirty.
Czytaj też:
Nowe informacje o stanie zdrowia księcia Filipa. Mąż królowej Elżbiety musi zostać w szpitalu