Góra Fagradalsfjall, czyli jeden z pierwszych widoków witających turystów przylatujących na Islandię, teraz stała się jeszcze bardziej widowiskowa. W piątek doszło bowiem do erupcji tamtejszego wulkanu. Znajdująca się mniej więcej w połowie drogi z lotniska międzynarodowego w Keflawiku a stolicą Islandii Rejkiawikiem góra to instagramowy hit ostatnich dni. Góra sąsiaduje z modnymi termami Blue Lagoon. Ten fragment Islandii od zawsze był najbardziej popularny wśród turystów. Teraz znaleźli nowe rozrywki.
Islandzkie hot dogi i akcja ratunkowa
Od momentu erupcji wulkanu słynna budka z hot dogami nieopodal sali koncertowej Harpa w Rejkiawiku ma poważną konkurencję. W internecie można bowiem znaleźć zdjęcia i nagrania śmiałków, którzy opiekają sobie parówki do hot dogów na lawie płynącej z wulkanu. Inni śmiałkowie postanowili skorzystać z erupcji i upiec sobie pianki na patyku. Problem w tym, że naukowcy niemal nieustannie rejestrują kolejne wstrząsy sejsmiczne.
Zaraz po wybuchu lokalne władze zabezpieczyły okoliczną drogę, a policja zaczęła pilnować, aby turyści nie podchodzili zbyt blisko. Jednak część śmiałków już zaraz po eksplozji dostała się w pobliże miejsca erupcji. Nie spodziewali się jednak nagłego załamania pogody. Turystów musiało ratować 140 ekip poszukiwawczych. Zła pogoda uniemożliwiła bowiem samodzielne przemieszczanie się między strumieniami lawy. Jak podają islandzkie, media do szpitali przewieziono aż 38 osób. Były wyczerpane i na skraju hipotermii.
Czytaj też:
Tragiczny wypadek Polaków na Islandii. Władze chcą zmienić wytyczne dotyczące kwarantanny
Erupcja wulkanu na Islandii