Wśród szeregu zaskakujących twierdzeń z wywiadu Meghan Markle i księcia Harry'ego udzielonego Oprah Winfrey, jedno już teraz okazało się nieprawdziwe. Amerykanka stwierdziła bowiem, że jej ślub z wnukiem brytyjskiej królowej odbył się tak naprawdę trzy dni przed ceremonią, którą oglądał cały świat.
Do skromnej uroczystości w gronie samych zainteresowanych miało dojść w obecności biskupa Canterbury na podwórku Pałacu Kensington. – Nikt tego nie wie, ale zadzwoniliśmy do arcybiskupa i powiedzieliśmy, że ten spektakl (oficjalny ślub – przyp. red) jest dla świata, ale chcemy usankcjonowania związku między nami – mówiła Markle.
Wyznanie budziło od początku wątpliwości, gdyż procedury kościoła anglikańskiego wymagają obecności co najmniej dwóch świadków, aby taka uroczystość była ważna. Gdy media zaczęły drążyć ten wątek, okazało się, że po rzekomej sekretnej ceremonii nie pozostał także żaden oficjalny akt. W końcu rzecznik pary przyznał, że były to „śluby osobiste”.
Arcybiskup Canterbury o ślubie Meghan i Harry'ego
Ostateczny kłam słowom Meghan Markle zadał sam arcybiskup, który miał prowadzić ceremonię. Słowa abpa Justina Welby'ego przytoczyła jako pierwsza włoska gazeta „La Repubblica”, a następnie potwierdziła je amerykańska stacja CNN.
Duchowny jednoznacznie wskazał, że formalny ślub Meghan i Harry'ego miał miejsce w sobotę 19 maja 2018 roku. – Podpisałem akt ślubu, który jest aktem prawnym. Popełniłbym poważne przestępstwo, gdybym go podpisał, wiedząc, że jest fałszywy – wskazał. – Możecie o tym myśleć, co chcecie. Oficjalny ślub był w sobotę, ale nie powiem, co działo się na wcześniejszych spotkaniach przed ślubem – tajemniczo dodał hierarcha.
Czytaj też:
Książę Harry i Meghan Markle spodziewają się dziecka. Został ujawniony intymny szczegół