Plemię na Pacyfiku opłakuje śmierć księcia Filipa. Czciło go jak bóstwo

Plemię na Pacyfiku opłakuje śmierć księcia Filipa. Czciło go jak bóstwo

Mieszkańcy Yaohnanen czcili księcia Filipa
Mieszkańcy Yaohnanen czcili księcia Filipa Źródło: Wikimedia Commons / Christopher Hogue Thompson
Śmierć księcia Filipa wstrząsnęła nie tylko Wielką Brytanią, ale również mieszkańcami wyspy Tanna na Pacyfiku. Mieszkańcy części wiosek czcili zmarłego monarchę niemal tak samo, jak obywatele Wielkiej Brytanii.

Mieszkańcy wioski Yakel z wyspy Tanna należącej do Vanuatu, opłakują śmierć księcia Filipa. Wodzowie zorganizowali ceremonię pożegnalną księcia i rozpoczęli żałobę. „Wódz wioski na Pacyfiku pocieszał królową Elżbietę II, że duch jej męża wciąż żyje. Przywódca innej wioski - Albi - powiedział, że duch zmarłego monarchy opuścił jego ciało, a teraz dryfuje i szuka nowego domu” – informuje Reuters.

Wyspy Tanna. Skąd wziął się kult księcia Filipa?

Kult Filipa prawdopodobnie rozpoczął się w tym rejonie pod koniec lat 70. XX wieku. Kilka lat wcześniej książę Edynburga złożył wizytę w Vanuatu. Mieszkańcy wioski prawdopodobnie widzieli portrety Filipa i królowej Elżbiety w biurach rządowych i komisariatach policji prowadzonych przez urzędników kolonialnych, kiedy wyspa była brytyjską kolonią.

Uwielbienie mieszkańców wioski na Pacyfiku prawdopodobne związane jest z odwieczną legendą o „powracającym synu bóstwa gór, który miał bladą skórę”. Ten miał wyruszyć za morze w poszukiwaniu bogatej i potężnej kobiety do poślubienia. Mieszkańcy wyspy dowiedziawszy się, że urodzony w Grecji Filip nie przyszedł na świat Anglii, Francji lub USA założyli, że musi pochodzić z Tanny. Mieszkańcy wyspy wznosili modły, prosząc o błogosławieństwo dla upraw bananów.

Kult cargo w Republice Vanuatu

Według antropologów zachowanie mieszkańców wioski jest sposobem na znalezienie duchowego połączenia ze światem zewnętrznym. Podobny kult pojawił się w innych wioskach na wyspie Tanna. Ruch Johna Fruma ma wywodzić się z obecności nieznajomego o bladej skórze w latach 30. XX w. Wyznawcy ruchu uważają, że Frum wróci pewnego dnia, przynosząc ze sobą bogactwa, jakie widziano w rękach amerykańskich żołnierzy podczas II wojny światowej, w tym radia czy samochody.

Przywódca Albi przyznał, że jest za wcześnie, aby ocenić, czy potomkowie królowej Elżbiety i księcia Filipa będą mogli liczyć na podobne uwielbienie.

Czytaj też:
Tak będzie wyglądał pogrzeb księcia Filipa. Nie ma „planu b”

Źródło: Reuters / AFP