Jakby mało było nam różnych plag, tej wiosny wróciła jeszcze stara mantra o tym, że znów rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Można do niej uszyć dowolną bajeczkę. Przeżuwacze internetowej papki, znający świat z CNN i map Google, opowiedzą wam o szlachetnej walce o palestyńską wolność, krwiożerczym syjonizmie, albo nawet o plemiennych walkach o wodę.
W istocie wszystkie te porywające obrazki z Jerozolimy i Strefy Gazy to odpryski walki o władzę. Ale nie jednych nad drugimi, tylko palestyńskich przywódców nad Palestyńczykami i izraelskich nad Izraelczykami.
Jeśli nałożymy na to dobrze znane nam też w Polsce dążenie do zawracania biegu historii kijem, to mamy prawdziwe przyczyny konfliktu między Żydami i Arabami. Pokój między nimi nie jest bardzo trudny do osiągnięcia, ale zbyt wielu ludzi po obu stronach pozbawiłby wpływów i wielkich pieniędzy, żeby do niego doprowadzić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.