Izrael kontra Palestyna. Kto winien, czyli o co naprawdę biją się w Jerozolimie

Izrael kontra Palestyna. Kto winien, czyli o co naprawdę biją się w Jerozolimie

Strefa Gazy. Rakiety wystrzeliwane w stronę Izraela (zdjęcie z 10 maja)
Strefa Gazy. Rakiety wystrzeliwane w stronę Izraela (zdjęcie z 10 maja) Źródło: Newspix.pl / ABACA
Bliskowschodni kocioł znów się gotuje. Świat jak zwykle widzi tylko izraelską okupację, nie zwracając uwagi, że wielką winę za starcia w Jerozolimie ponoszą także palestyńscy przywódcy. Stan wiecznego napięcia, eskalującego od czasu do czasu nawet do wojny, jest bowiem politycznie użyteczny i premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu, i palestyńskiemu przywódcy Mahmudowi Abbasowi.

Jakby mało było nam różnych plag, tej wiosny wróciła jeszcze stara mantra o tym, że znów rośnie napięcie na Bliskim Wschodzie. Można do niej uszyć dowolną bajeczkę. Przeżuwacze internetowej papki, znający świat z CNN i map Google, opowiedzą wam o szlachetnej walce o palestyńską wolność, krwiożerczym syjonizmie, albo nawet o plemiennych walkach o wodę.

W istocie wszystkie te porywające obrazki z Jerozolimy i Strefy Gazy to odpryski walki o władzę. Ale nie jednych nad drugimi, tylko palestyńskich przywódców nad Palestyńczykami i izraelskich nad Izraelczykami.

Jeśli nałożymy na to dobrze znane nam też w Polsce dążenie do zawracania biegu historii kijem, to mamy prawdziwe przyczyny konfliktu między Żydami i Arabami. Pokój między nimi nie jest bardzo trudny do osiągnięcia, ale zbyt wielu ludzi po obu stronach pozbawiłby wpływów i wielkich pieniędzy, żeby do niego doprowadzić.

Artykuł został opublikowany w 19/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.