Sytuacja na Bliskim Wschodzie staje się coraz bardziej napięta. Gwałtowne starcia pomiędzy Palestyńczykami a izraelską policją trwają od kilku dni. 10 maja izraelska armia przekazała, że ze strefy Gazy w kierunku Izraela wystrzelono siedem rakiet, które uruchomiły syreny alarmowe w Jerozolimie i okolicach. Do ataku przyznał się Hamas. Abu Obeida, rzecznik wojskowego skrzydła organizacji terrorystycznej podkreślił, że „działania formacji były odpowiedzią na izraelskie przestępstwa i przemoc w Jerozolimie”
Netanjahu zapowiada intensyfikację nalotów
Kilka godzin później izraelskie siły przeprowadziły ostrzał rakietowy na pozycje Hamasu. W wyniku prowadzonych działań runął 12-piętrowy budynek.
CNN podaje, że 12 maja w wyniku uderzenia palestyńskiej rakiety na miasto Holon rannych zostało co najmniej 6 osób. Lokalna policja przekazała, że nie był to jedyny tego dnia atak rakietowy. Pociski miały spaść także na inne miasta m.in. Taibe, Sdot czy Ramat Gan. Premier Benjamin Netanjahu w wydanym oświadczeniu podkreślił, że Izrael nie pozwoli na podobne akty przemocy i zapowiedział zintensyfikowanie nalotów na pozycje Hamasu w Strefie Gazy.
Według BBC po ataku Palestyńczyków na miasto Aszkelon zginęły 2 osoby (kobiety w wieku 80 oraz 60 lat) a ponad 90 zostało rannych. Pociski miał uderzyć w kilka domów mieszkalnych. Premier Autonomii Palestyńskiej Ismail Haniyeh stwierdził w komunikacie, że Gaza zawsze będzie niezależna i Izrael nie przejmie nad nią kontroli. Zapowiedział, że „Palestyna zmusi wrogów do wycofania się z Jerozolimy”. Groził, że „każda próba zniszczenia świętości doprowadzi do akcji odwetowej”.
Czytaj też:
Starcia w Jerozolimie: Samochód wjechał w ludzi, granaty hukowe w meczecie. Są setki rannych