Porwanie Ryanair. To kara dla UE za ignorowanie opozycji na Białorusi

Porwanie Ryanair. To kara dla UE za ignorowanie opozycji na Białorusi

Lot Ryanaira z Aten do Wilna został przymusowo skierowany do Mińska na Białorusi
Lot Ryanaira z Aten do Wilna został przymusowo skierowany do Mińska na Białorusi Źródło: Shutterstock / Renatas Repcinskas
Łajno chlapnęło w wentylator, broniący czystości europejskiego powietrza przed fetorem bijącym z Białorusi. Po porwaniu przez Łukaszenkę samolotu Ryanair UE zapowiada wreszcie zrobienie porządku z jego reżimem. Skoro jednak nie zrobiła nic w sprawie demokratycznego zrywu w tym kraju, to czy i tym razem nie skończy się na gadaniu?

Trzeba przyznać, że białoruskie KGB z piractwem powietrznym radzi sobie koncertowo. Kilku agentów wsiada na pokład samolotu wielkiej europejskiej linii lotniczej, którym leci znienawidzony przez reżim Łukaszenki dziennikarz, Raman Pratasiewicz. Gdy lecący do Wilna samolot wlatuje w przestrzeń powietrzną Białorusi, tamtejsza kontrola lotów informuje załogę o bombie na pokładzie, nakazując lądowanie w Mińsku. Na wypadek, gdyby piloci zignorowali polecenie, Białorusini wysyłają uzbrojony myśliwiec i grożą zestrzeleniem pasażerskiej maszyny.

Dla wywarcia presji na załogę, agenci na pokładzie robią raban, domagając się ujawnienia informacji o alarmie bombowym. Ryanair, który jest już prawie na granicy z Litwą skręca do Mińska. Raman Pratasiewicz łapie się za głowę i mówi współpasażerom, że w Mińsku czeka go egzekucja. Jego kanał internetowy Nexta napsuł wiele krwi Łukaszence i jego siepaczom, pacyfikującym opozycyjne protesty.

Artykuł został opublikowany w 21/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.