W niedzielę 23 maja białoruskie władze wydały nakaz awaryjnego lądowania w Mińsku samolotu linii lotniczych Ryanair, który leciał z Aten do Wilna. Powodem miało być zgłoszenie o ładunku wybuchowym na pokładzie samolotu. Wkrótce po awaryjnym lądowaniu Raman Pratasiewicz, opozycyjny aktywista i dziennikarz, został zatrzymany. Portal spiegel.de dotarł do informacji, które zaprzeczają oficjalnej narracji prowadzonej przez Białoruś.
Co ustalono? Kluczowa jest treść maila
Jak opisuje spiegel.de, w niedzielę o godz. 12:30 samolot linii Ryanair dotarł do białoruskiej przestrzeni powietrznej. Kontrola lotów w Mińsku miała skierować wówczas do pilota ostrzeżenie, z którego wynikało, iż na pokładzie maszyny znajduje się bomba, która może zostać zdetonowana. Zalecono lądowanie na lotnisku w Mińsku. Kontrolerzy mieli przekazać pilotowi, że informacje, które wskazują na możliwość występowania zagrożenia, pochodzą z maila otrzymanego przez służbę bezpieczeństwa lotniska. Po kilkunastu minutach samolot zmienił kurs i skierował się w stronę stolicy Białorusi.
Portal spiegel.de dotarł do maila przesłanego do lotniska w Mińsku. Z informacji dziennikarzy wynika, że lotnisko miało otrzymać tę wiadomość dopiero o godz. 12:57, czyli już po zawróceniu samolotu i prawie po 30 minutach od pierwszych ostrzeżeń kontroli lotów. „Białoruś wezwała samolot Ryanaira do lądowania jeszcze zanim lotnisko w Mińsku otrzymało rzekome zgłoszenie o zagrożeniu bombowym” – podaje spiegel.de.
Czytaj też:
Białoruski nastolatek popełnił samobójstwo. „Winny jest temu Komitet Śledczy”