Emmanuel Macron 8 czerwca spotkał się z wyborcami. Prezydent Francji rozmawiał m.in. z wyborcami, którzy ucierpieli podczas pandemii koronawirusa. W pewnym momencie polityk został spoliczkowany. Tuż po tym na napastnika rzuciło się kilku ochroniarzy głowy państwa. Policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby w wieku 28 lat, które przebywają w areszcie. Przeszukiwano ich domy. Mężczyźni mieli być powiązani z ruchami skrajnie prawicowymi.
Spoliczkowanie Emmanuela Macrona. Informacje o podejrzanych
Jednym z podejrzanych jest Damien T., który miał uderzyć prezydenta Francji – informuje Associated Press. 28-latek miał nie być wcześniej karany. Mężczyzna miał prowadzić klub dla entuzjastów średniowiecznych sztuk walki i brać udział w rekonstrukcjach historycznych. Założył też klub gier planszowych. Damienowi T. za napaść na osobę publiczną grozi do trzech lat więzienia i do 45 tys. euro grzywny.
Z kolei Arthura C. miał nagrać zdarzenie. W jego domu znaleziono broń, w tym miecz, sztylet i kolekcjonerski karabin oraz stare książki o sztuce wojennej, w tym kopię nazistowskiego manifestu Adolfa Hitlera „Mein Kampf”. Uwagę śledczych zwróciły również dwie flagi. Jedną związaną z komunizmem, a drugą nawiązującą do rewolucji rosyjskiej. Mężczyzna ma w przyszłym roku odpowiadać przed sądem za nielegalne posiadanie broni.
Prezydent Francji zaatakowany. Polityk zabrał głos
Macron komentując zdarzenie przyznał, że nie obawiał się o swoje bezpieczeństwo i po sytuacji dalej ściskał dłoń z wyborcami. Polityk cytowany przez Independent tłumaczył, że to było „odosobnione wydarzenie”, które nie powstrzyma go przed bezpośrednim kontaktem z ludźmi. – Niektórzy wyrażają swój gniew. Będziemy na to odpowiadać. Mówimy „nie” dla głupoty i przemocy w demokracji – mówił prezydent Francji.
Czytaj też:
Prezydent Francji spoliczkowany podczas spotkania z wyborcami