Benjamin Netanjahu musi pogodzić się z myślą, że nie będzie już premierem Izraela. 120-osobowy Kneset głosami 60 do 59 przeforsował zatwierdzenie nowego gabinetu, na czele którego stanie ortodoksyjny Żyd, Naftali Bennett. Światowi dziennikarze w niemal każdym przekazie podkreślają, że szef partii Jamina nosi jarmułkę. To jednak nie koniec zmian. Do września 2023 roku Jair Lapid z ugrupowania Jesz Atid będzie pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych, by z upływem tego terminu zastąpić Bennetta na stanowisku premiera.
Przejęcie władzy w Izraelu z rąk Netanjahu wymagało nie tylko skomplikowanych umów dotyczących najważniejszej funkcji w państwie. Do nowej koalicji rządzącej weszło aż 8 różnych partii: zarówno prawicowych, lewicowych, jak i centrowych. Znalazło się miejsce nawet dla mniejszości arabskiej, co zdarzyło się po raz pierwszy w historii tego kraju.
Netanjahu: To największe oszustwo wyborcze w historii
Już 7 czerwca Netanjahu zdawał sobie sprawę, że jego dni w fotelu premiera są policzone. Nie mógł pogodzić się z tym, że mimo wygranych wyborów nie jest w stanie utworzyć rządu w Knesecie i pozostać na stanowisku. Netanjahu zarzucał oszustwo Bennettowi, który tworzył z nim rząd w latach 2013-2020.
– Doświadczamy największego oszustwa wyborczego w historii kraju, według mnie w historii demokracji – powiedział wówczas w parlamencie, kierując te słowa do członków swojej partii, Likudu. Utworzenie koalicyjnego rządu opozycji nazwał „atakiem na demokrację”.
Czytaj też:
Izrael zbombardował siedzibę Associated Press. Sekretarz Generalny ONZ „głęboko zaniepokojony”