Awaria elektrowni jądrowej Taishan. „Nie ma wycieku”

Awaria elektrowni jądrowej Taishan. „Nie ma wycieku”

Elektrownia Taishan
Elektrownia Taishan Źródło: Wikimedia Commons / EDF Energy, Attribution, via Wikimedia Commons
Najpierw były niepotwierdzone doniesienia i sporo obaw, później sytuacja z dnia na dzień robiła się coraz bardziej klarowna. W końcu przyszły potwierdzenia od Francuzów i z chińskiego rządu: były problemy z elektrownią jądrową Taishan.

Amerykańskie media szeroko opisują sprawę chińskiej elektrowni jądrowej Taishan niedaleko Hongkongu (to prowincja Guangdong). CNN jako pierwsze poinformowało, że francuski współwłaściciel elektrowni (francuskie Electricite de France, EDF, ma 30 proc. udziałów, 70 proc. ma China Guangdong Nuclear Power Group, CGNPG) zaalarmował Amerykanów o „nadchodzącym zagrożeniu radiologicznym”.

Sprawa chińskiej elektrowni Taishan. Francuzi potwierdzili „problemy”

Według ustaleń CNN Framatome (spółka-córka EDF, odpowiedzialna za operowanie reaktorami jądrowymi) zgłosiło się do USA, oskarżając władze w Pekinie, że pośrednio zamiotły sprawę pod dywan. W elektrowni miało dojść do wycieku, a chińskie władze, aby uniknąć problemów, zdecydowały się na podwyższenie dopuszczalnych poziomów promieniowania (w innym wypadku, gdyby promieniowanie wzrosło, to elektrownię trzeba byłoby wyłączyć). Jak opisywano wówczas, choć doniesienia były niepokojące, to amerykańscy urzędnicy nie zareagowali zdecydowanie, nie upatrując w awarii zagrożenia.

Jeszcze 14 czerwca Framatome ogłosiło, że „wspiera rozwiązywanie problemu z działaniem elektrowni”, a według jej informacji siłownia Taishan „pracuje w ramach parametrów bezpieczeństwa”. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiły się kolejne doniesienia, już bardziej precyzyjne, wskazujące na to, że w elektrowni mogło dojść do wycieku gazu z prętów paliwowych wewnątrz reaktora.

Chiny. Uszkodzone pręty paliwowe w reaktorze. „Nie ma wycieku”

W środę głos zabrała chińska Krajowa Administracja Bezpieczeństwa Jądrowego (NNSA), która oświadczyła, że sprawdziła doniesienia o elektrowni Taishan i potwierdziła, że odnotowano zwiększony poziom radioaktywności w jednym z dwóch reaktorów siłowni. Ten wzrost spowodowały uszkodzone pręty paliwowe.

NNSA podsumowała, że uszkodzonych jest pięć spośród 60 tys. prętów paliwowych reaktora i mimo usterki, nie ma ryzyka, by cokolwiek radioaktywnego przeniknęło do środowiska. „Nie ma problemu wycieku radioaktywnego do środowiska” – stwierdziły zarówno NNSA, jak i chińskie ministerstwo ekologii i środowiska.

Skąd jednak zwiększone promieniowanie? W wyniku problemów z uszkodzonymi prętami należało „uwolnić” nagromadzone w reaktorze gazy, co też zrobiono. W ten sposób po uprzednim oczyszczeniu, z reaktora uwolniono powstający w trakcie rozszczepienia argon, krypton czy ksenon.

Źródło: CNN / Reuters, AP