Przypomnijmy, że po tym, jak po wieloletniej obecności w Afganistanie, wojska amerykańskie opuściły kraj, do władzy doszli tam talibowie. W błyskawicznym tempie zaczęli oni przejmować kolejne prowincje, aż dotarli do Kabulu. Prezydent Afganistanu uciekł w popłochu. Podobnie chciało także uczynić wielu innych Afgańczyków, którzy przybyli w tym celu na lotnisko w Kabulu.
Tam rozegrały się dramatyczne sceny. Ludzie za wszelką cenę usiłowali dostać się do samolotu, którym odlecą z kraju. Choć talibowie zapewniali, że nikomu, kto popierał działania USA na terenie Afganistanu, nie stanie się krzywda, Afgańczycy nie dawali temu wiary. Słowom talibów przeczą również doniesienia, że na zajmowanych terenach zaprowadzają swoje prządki brutalną ręką. Jak w rozmowie z agencją Reutera powiedział jeden z przedstawicieli talibów, w Afganistanie nie będzie miejsca na demokrację. Talibowie planują zaprowadzić w kraju prawo szariatu.
Reuters: 12 ofiar w kilka dni
Teraz agencja Reutera informuje, że od niedzieli na lotnisku w Kabulu i jego okolicach odnotowano już 12 ofiar. Reuters powołuje się na informacje zasięgnięte w źródłach NATO, a także na anonimowego talibskiego urzędnika. Jak wynika z ustaleń agencji, niektóre zgony zostały spowodowane chaosem, który wybuchł podczas próby dostania się ludności na pokład samolotów. Są również ofiary, które zginęły z broni palnej w okolicy lotniska. Nie jest jasne, ile spośród 12 ofiar to osoby, które zginęły na lotnisku, a ile to ofiary spoza jego obszaru.
Już w środę media donosiły, że talibowie otworzyli ogień do tłumu, który przeciwko nim protestował. Ówczesne raporty mówiły o kilku ofiarach w Dżalalabadzie.
Czytaj też:
Kto był na pokładzie samolotu z Kabulu, który wylądował w Warszawie? Wiceminister o szczegółach