57-letni Farthing to były żołnierz piechoty morskiej, który w Kabulu prowadził schronisko dla zwierząt Nowzad. Po upadku afgańskiego rządu i nadejściu talibów mężczyzna oświadczył, że nie ruszy się nigdzie bez swoich podopiecznych i rozpoczął w internecie zbiórkę na ewakuację. Choć samolot wyczarterował z uzbieranych pieniędzy, to jednak w przenoszeniu klatek ze zwierzętami pomagali mu żołnierze. Fakt ten zbulwersował brytyjską opinię publiczną.
Minister obrony Ben Wallace podkreślał, że prowadzona przez Paula Farthinga kampania odrywała żołnierzy od ratowania ludzi. Zwolenników działań weterana oskarżał z kolei o obrażanie pracowników ministerstwa i szerzenie fake newsów. Z kolei szef komisji spraw zagranicznych w Izbie Gmin, Tom Tugendhat mówił o pozostawionych w Afganistanie ludziach. - Właśnie użyliśmy żołnierzy, by wydostać 200 psów. Tymczasem rodzina mojego tłumacza prawdopodobnie zginie - zwracał uwagę.
Czytaj też:
Pentagon potwierdza: Zabiliśmy dwa ważne cele Państwa Islamskiego