Idą po nas, jak kiedyś minister Sienkiewicz szedł po białostockich nazistów. Na razie doszło ich 32 i to ponoć z samego Afganistanu, którego agonię oglądamy z przejęciem w telewizji. Naprawdę jest się czego bać – tyle, że w tej trudnej do rozwiązania sprawie, bardzo źle lokujemy nasze lęki.
Imigranci nie zrobią nam żadnej krzywdy. Gdyby było inaczej, czy rząd polski wydałby miliony na wysłanie do Kabulu samolotów po zagrożonych przez talibów Afgańczyków? Gdyby było inaczej, czy wpuszczalibyśmy do nas Białorusinów, prześladowanych przez własny rząd, albo Ukraińców, zaatakowanych przez agresywnego sąsiada?
Kryzysu na granicy białoruskiej należy się obawiać, ale nie z powodu ludzi, których Łukaszenka z Putinem używają jak mięsa armatniego.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.