Smutne widowisko, nazywane wyborami do rosyjskiej Dumy, do końca walczyło o pozory autentyczności. Zadbano nawet o podanie wyników exit polls. Zupełnie, jakby pytanie wychodzących z lokali wyborczych Rosjan na kogo zagłosowali, miało jakiekolwiek znaczenie.
Podczas wyborów do Dumy Państwowej prezydent Władimir Putin po raz kolejny pokazał, że jest w stanie sfabrykować prawie wszystko. Szczególnie, jeśli stoi za nim nie tylko posłuszny aparat propagandy i represji, ale także światowe potęgi – takie jak Apple czy Google – które w trosce o dobre samopoczucie Kremla dyskretnie wygasiły resztki opozycyjnej aktywności Rosjan w sieci.
Polityczne dorżnięcie stawiającej opór Putinowi grupki desperatów było możliwe także dzięki aktywności chóru europejskich klakierów. Zadbali oni, żeby strumień pieniędzy z haraczy za gaz, z których żyje reżim, nigdy nie wysychał.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.