Północnokoreański dyktator Kim Dzong Un podczas ostatniej defilady wojskowej po raz kolejny podkreślał, że rozwijanie nowych technologii zbrojeniowych jest dla jego kraju konieczne w obliczu wrogiej polityki Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych. Jednym z dowodów na rosnącą siłę Korei Północnej miał być pokaz nowoczesnego uzbrojenia, ale uwagę świata przykuwał głównie jeden z żołnierzy.
Na grupowym zdjęciu z defilady widzimy 30 żołnierzy i przywódcę państwa, Kim Dzong Una. Prawie wszyscy poza dyktatorem mieli na sobie mundury oliwkowego koloru. Wyjątki stanowili mężczyźni ubrani na granatowo i niebiesko. O ile ten pierwszy wyglądał raczej typowo, o tyle drugi sprawiał wrażenie doklejonego – jakby pomylił miejsca. Jego obcisły i świecący mundur oraz niezwykłe nakrycie głowy od razu przywołały skojarzenia z hollywoodzkimi superbohaterami, ewentualnie z cyrkowcami.
W internecie błyskawicznie zaroiło się od teorii na temat roli dziwnego wojaka. W pierwszych skojarzeniach okrzyknięto go Kapitanem KRLD i Kapitanem Koreą – odpowiednikiem marvelowego Kapitana Ameryki. Inni skupiali się na czapce i sugerowali, że jest to „żywy pocisk”, „Rocketman”, ewentualnie ktoś z sił kosmicznych KRDL (których kraj ten oczywiście nie posiada).
Jedno z normalniejszy7ch rozwiązań tej zagadki zaproponował Jeffrey Lewis, ekspert z Middlebury Institute of International Studies w Monterey. Na swoim koncie na Twitterze napisał, że nietypowo ubrany żołnierz wyglądał mu na spadochroniarza. Zgadzałoby się to z komunikatem północnokoreańskiej agencji informacyjnej, która wspomniała o poprzedzającym defiladę pojawieniu się „wysokiej klasy spadochroniarza”, który powiewał flagą partii. Podobne sugestie podsuwała agencja Associated Press.
twitterCzytaj też:
Nowy Superman ujawnił się jako osoba bisekusalna. „Musi stawić czoła nowym wyzwaniom”