Szef związku zawodowego policji federalnej Niemiec Heiko Teggatz napisał list do ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera. Teggatz zwrócił uwagę na kryzys na granicy Polski i Białorusi, który jego zdaniem ma wpływ na sytuację w Niemczech – poinformowało Deutsche Welle. Związkowiec ma zdaniem niemieckich mediów „bić na alarm”, że celem nielegalnym migrantów jest jego kraj i obawiać się powtórki z 2015 r.
Teggatz podkreślił, że aby tego uniknąć, potrzebne jest wprowadzenie czasowych kontroli na granicy polsko-niemieckiej. W piśmie do szefa MSW zaznaczył, że funkcjonariusze są obciążeni zadaniami. Związkowiec dodał, że istnieje również zagrożenie dla zdrowia policjantów. Jak argumentował „zakażenia koronawirusem w krajach pochodzenia migrantów są liczne i rzadko rejestrowane przez władze”, a w czasie przemytu migrantów zasady higieny „w oczywisty sposób nie są przestrzegane”.
Niemcy o problemie migrantów na granicy Polski i BIałorusi
Szef niemieckiego związku zawodowego policji federalnej ostrzegł, że problem jest znacznie szerszy, bo „Aleksander Łukaszenka, organizując przemyt ludzi na szczeblu państwowym, reaguje na sankcje UE, a Europa nie może wdawać się w takie gierki”. Niemiecka policja oszacowała, że od sierpnia ponad 4,3 tys. ludzi wjechało do kraju bez zezwolenia, wykorzystując szlak z Białorusi przez Polskę.
Niemieckie władze i komentatorzy stwierdzają, że winę za sytuację ponosi prezydent Białorusi, ale zwróciły też uwagę na doniesienia o stosowaniu nielegalnych „push-backów” przez polską straż graniczną. Polityk liberalnej FDP Alexander Graff Lambsdorf uznał jednak, że „zrozumiałe jest to, że Polska chroni swoją granicę”. Zarzucił jednak polskim władzom brak przejrzystości działań.
Czytaj też:
Grupa 200 migrantów „siłowo sforsowała polską granicę”. „Największa taka próba”