Do zdarzenia doszło w jednym z parków w Glasgow. Spacerującą 27- letnią Polkę, będącą w zaawansowanej ciąży, i towarzyszących jej: siostrę oraz szwagra (oboje mają po 39 lat) zaatakowało dwóch mężczyzn i kobieta, z niebezpiecznymi psami rasy doberman.
Troje Polaków zostało poturbowanych. Napastnicy bili ich pięściami i kopali. Nie doszło do tragedii tylko dlatego, że z pomocą rodakom pospieszył przebywający w pobliżu Boruc. "To dzielny mężczyzną. Jest bohaterem. Nigdy nie zapomnę jego odwagi" - powiedziała poszkodowana kobieta, o imieniu Magdalena.
Boruc zareagował na wołanie o pomoc płaczącej ciężarnej kobiety. Bandyci na widok rosłego bramkarza (ponad 190 cm wzrostu) uciekli. Piłkarz Celticu Glasgow odwiózł panią Magdalenę swoim samochodem do szpitala.
"Nie jestem żadnym bohaterem. Postąpiłem tak jak trzeba było" - powiedział Boruc.
Polacy tłumaczyli, że zostali zaatakowani bez powodu. "Zauważyliśmy głośno zachowujące się osoby, które miały w rękach puszki z piwem. Zaczęli biec za nami w momencie, kiedy zorientowali się, iż mówimy w języku polskim. Wykrzykiwali, że 'zabieramy im pracę', 'dlaczego nie wracamy do domu'. Najpierw zaatakowali mojego szwagra, a potem mnie. Kiedy próbowałam zadzwonić na policję, kobieta uderzyła mnie puszką w głowę. Upadłam na ziemię" - opisywała zdarzenie 27-letnia kobieta (pochodzi z Kętrzyna), która na środę ma wyznaczoną datę porodu.
ab, pap