"Popieram prozachodni kurs, który oznacza budowę demokratycznego, zamożnego i zdrowego społeczeństwa. Różnica między mną a moimi przeciwnikami politycznymi polega na tym, że oni usiłują 'uzachodnić się' tak szybko, jak się da" - oświadczył.
"Ich liderzy mówią nawet o przekształceniu Ukrainy w kluczowy element kordonu sanitarnego wymierzonego w Rosję. Czy Europa chce takiej konfrontacji? Nie mam wątpliwości, że nie chce. Popieram stopniową integrację (Ukrainy) z Zachodem" - mówił dalej premier.
Janukowycz powiedział też, że w ciągu ośmiu miesięcy, gdy sprawował urząd premiera, współpraca Ukrainy z NATO pogłębiła się, a Sojusz docenia wkład Ukrainy w światowe bezpieczeństwo, operacje pokojowe itd.
Podkreślił zarazem, iż ewentualne wejście Ukrainy do Sojuszu na obecnym etapie jest przedwczesne, ponieważ idea członkostwa Ukrainy w NATO znajduje poparcie tylko wśród 20 proc. społeczeństwa.
Uwadze "Sunday Telegraph" nie uszło to, że Janukowycz pozytywnie wypowiedział się o pomarańczowej rewolucji z końca 2004 r. Nazwał ją "doświadczeniem oczyszczającym społeczeństwo". "Położyliśmy podwaliny (dzięki pomarańczowej rewolucji - PAP) pod nowy model polityczny - parlamentarno-prezydencki. Ale stary system nie podda się bez walki, nie chce ustąpić i szuka sposobów utrzymania się u władzy" - uważa premier.
Janukowycz nie uznaje dekretu prezydenta Wiktora Juszczenki o rozwiązaniu parlamentu i rozpisaniu wyborów na 27 maja. Oświadczył, że ma nadzieję, iż zagraniczni mediatorzy nie dopuszczą do eskalacji konfliktu między zwolennikami jego Partii Regionów i obrońcami demokracji parlamentarnej a zwolennikami prezydenta.
W sprawie prezydenckiego dekretu ma się wypowiedzieć ukraiński Sąd Konstytucyjny.
ab, pap