Kilka godzin po tym ostrzale rzecznik Brygad - Abu Obeida - oświadczył, że obowiązujący od pięciu miesięcy rozejm izraelsko- palestyński "już nie istnieje" i winą za to obciążył Izrael.
"To izraelski wróg nie respektował rozejmu, naruszając jego postanowienia - dziś przyszedł czas na odpowiedź ugrupowań palestyńskich" - oświadczył Obeida, wyjaśniając że wtorkowy ostrzał ze Strefy Gazy stanowił ripostę na akcje izraelskiej armii na Zachodnim Brzegu Jordanu. W wyniku tych akcji w ostatnich dniach zginęło dziewięciu Palestyńczyków, w tym pięciu bojowników Brygad.
"Chcemy przekazać Izraelowi posłanie: będziemy kontynuować ataki. Jesteśmy gotowi porywać i zabijać coraz więcej i więcej waszych żołnierzy" - powiedział Obeida.
Brygady miały wystrzelić z centralnej i południowej części Strefy Gazy co najmniej 30 rakiet i 50 pocisków moździerzowych. Celem były "bazy armii izraelskiej i żydowskie osiedla".
Była to pierwsza tego rodzaju większa akcja Hamasu od pięciu miesięcy.
Pod koniec listopada zeszłego roku Izrael i palestyńskie ugrupowania zbrojne ogłosiły rozejm w Strefie Gazy. Mimo to bojownicy palestyńscy kontynuowali ostrzał terytorium Izraela pociskami rakietowymi. Odpowiedzią na ostrzał stały się najazdy armii izraelskiej zarówno na teren Strefy jak i miast palestyńskich na Zachodnim Brzegu Jordanu.
We wtorek rzecznik rządu palestyńskiego Ghazi Hamad wydał oświadczenie, w którym wezwał do wznowienia rozejmu. Powołał się na interesy narodu palestyńskiego, podkreślając, że rząd palestyński pragnie "zachowania spokoju".
pap, ss