Inspirowany przez reżim Łukaszenki kryzys na granicy polsko-białoruskiej pogłębia się. W poniedziałek 8 listopada pod granicę Polski ruszyła duża grupa migrantów, która obecnie koczuje po białoruskiej stronie. Straż Graniczna poinformowała, że we wtorek 9 listopada doszło do trzech dużych prób sforsowania granicy Polski przez „większą liczbę osób”.
Ministerstwo Obrony Narodowej i Straż Graniczna w mediach społecznościowych na bieżąco relacjonują sytuację na granicy polsko-białoruskiej. Przekazują informacje o liczbie zatrzymanych migrantów, a także działaniach służb białoruskich. „Kolejny przykład ukierunkowania imigrantów przez służby białoruskie oraz współdziałania cudzoziemców z tymi służbami, w celu przedostania się nielegalnie do Polski i UE” – czytamy we wpisie Straży Granicznej na Twitterze.
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. Relacja migranta
– Białoruscy pogranicznicy siłą zmuszają nas, byśmy przedzierali się do Polski – powiedział jeden z irackich Kurdów, który znajduje się w grupie koczujących przy granicy z Polską. Jego słowa cytuje RMF FM, powołując się na niezależny białoruski portal Zerkało. Mężczyzna miał przekazać, że na Białoruś przyleciał legalnie. Towarzyszą mu matka i dwóch braci, a „za każdego z członków rodziny zapłacili po 3 tys. dolarów”. Mężczyzna powiedział także, że liczył, że Polacy otworzą granicę dla cudzoziemców i umożliwią im przedostanie się do Niemiec.
Czytaj też:
Szefowa KE zapowiada nowe sankcje na Białoruś. „To nie kryzys migracyjny, a próba destabilizacji”