„Wprost”: Cały świat patrzy na wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej, na próby przepychania siłą setek migrantów do Polski przez białoruskich pograniczników. A co się teraz dzieje za kurtyną tych zdarzeń – czyli w samej Białorusi?
Agnieszka Romaszewska: Rzeczywiście wydarzenia na granicy stały się taką kurtyną, za którą mało kto zagląda. Mówiąc szczerze, Polacy niezbyt interesują się sytuacją na Białorusi.
Przez chwilę, po wyborach prezydenckich, które wywołały protesty, mieliśmy odruch solidarności z Białorusinami, ale już przyzwyczailiśmy się, że my jesteśmy Zachodem, a oni żyją w strasznym sowieckim systemie i tak to jest.
Trochę wiemy. Że zostali aresztowani przedstawiciele mniejszości polskiej na Białorusi i nasz rząd nie jest w stanie nic w ich sprawie zrobić. Że został porwany samolot, żeby pochwycić młodego aktywistę i blogera Ramana Pratasiewicza...
Ale prócz tego, o czym już nie każdy wie, w tej chwili w więzieniach na Białorusi siedzi ponad 800 osób, uznanych za więźniów politycznych czyli takich, których sprawy zostały już rozpoznane przez organizacje praw człowieka.
Natomiast szacuje się, że więźniów politycznych jest ponad 1000, tylko nie wszystkie sprawy zostały jeszcze przeanalizowane.
Andżelika Borys, przewodnicząca Związku Polaków na Białorusi, została zatrzymana rzekomo za podżeganie do nienawiści na tle etnicznym, a tak naprawdę za to, że stała na czele organizacji, która co prawda nie była polityczna – bo zajmowała się krzewieniem języka polskiego, pielęgnowaniem grobów itd. – ale była niezależna od władzy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.