Podjęcia "zdecydowanych kroków" przeciwko temu bałtyckiemu krajowi zażądali w piątek od Kremla również deputowani do Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu.
W ten sposób rosyjscy posłowie i senatorowie zareagowali na zdemontowanie w nocy na piątek pomnika żołnierzy radzieckich w Tallinie.
W wyniku starć z policją, jakie w odpowiedzi na to posunięcie na ulicach estońskiej stolicy sprowokowali rosyjskojęzyczni obrońcy monumentu, śmierć poniosła jedna osoba, a 44 zostały ranne. Policja zatrzymała ponad 300 uczestników zajść.
"Dość szydzenia z martwych i naigrywania się ze zwycięstwa w II wojnie światowej" - oświadczył przewodniczący Rady Federacji Siergiej Mironow, uzasadniając wniosek do prezydenta o zerwanie stosunków z Estonią. Członkowie izby poparli tę inicjatywę jednomyślnie.
Z kolei przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Konstantin Kosaczow ocenił postępowanie władz Estonii jako "barbarzyństwo" i "bluźnierstwo". "Podobne działania ze strony oficjalnego Tallina nie mają żadnego uzasadnienia moralnego i politycznego" - podkreślił Kosaczow na posiedzeniu izby.
Wcześniej deputowany powiedział dziennikarzom w kuluarach Dumy, że "nocne wydarzenia w Tallinie wywołują głębokie zaniepokojenie, a działania policji powinny stać się przedmiotem poważnej dyskusji tak w samej Estonii, jak i - być może - na szczeblu międzynarodowym".
Natomiast MSZ Rosji określiło demontaż pomnika -wielkiego posągu z brązu, przedstawiającej żołnierza Armii Czerwonej - mianem kroku "bluźnierczego" i "nieludzkiego". Zapowiedziało też "konkretną reakcję" Moskwy na to wydarzenie.
Plany rozbiórki dwumetrowego pomnika i przeniesienia na cmentarz wojskowy prochów kilkunastu żołnierzy, pochowanych w pobliżu monumentu, od wielu miesięcy wywołują ostre protesty Rosji i rosyjskiej mniejszości w Estonii; stanowi ona około jednej trzeciej mieszkańców kraju.
W poniedziałek rosyjskie MSZ wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że przeniesienie pomnika "ma na celu rewizję roli krajów koalicji antyhitlerowskiej w II wojnie światowej i nie tylko stoi w sprzeczności z normami prawa międzynarodowego, lecz także z podstawowymi zasadami moralności".
Wcześniej pierwszy wicepremier Rosji Siergiej Iwanow, uważany za jednego z potencjalnych następców prezydenta Putina, wezwał Rosjan do bojkotowania estońskich towarów, głównie wyrobów mlecznych, a także powstrzymania się z wyjazdami do tego kraju. Zagroził, że sprawa pomnika "nie minie bez śladu w stosunkach rosyjsko- estońskich".
Demontaż pomnika w Tallinie sankcjonuje ustawa o likwidacji "zakazanych budowli", czyli takich, które gloryfikują 50-letnią radziecką okupację Estonii. Premier Andrus Ansip określił nawet monument jako "symbol sowieckiej okupacji".
pap, ss