Współpracownicy Aleksieja Nawalnego oferują 3 mln rubli nagrody za dowód ws. otrucia

Współpracownicy Aleksieja Nawalnego oferują 3 mln rubli nagrody za dowód ws. otrucia

Aleksiej Nawalny
Aleksiej Nawalny Źródło: Newspix.pl / Sefa Karacan
Osoby związane z Aleksiejem Nawalnym oferują nagrody za informacje i dowody związane z próbą otrucia krytyka Kremla. Nie ujawniono, jakie są źródła finansowania nagród.

Współpracownicy Aleksieja Nawalnego oferują nagrodę w zamian za dowody i informacje dotyczące próby otrucia rosyjskiego opozycjonisty środkiem chemicznym typu nowiczok. Do sytuacji doszło w sierpniu 2020 r. Partnerzy krytyka Kremla utworzyli specjalną stronę internetową, na której dokumentują wszystko, co obecnie wiadomo o jego zatruciu.

Rosja. Nowa inicjatywa współpracowników Aleksieja Nawalnego

Portal themoscowtimes.com podał, że ludzie związani z Nawalnym zamieszczają tam m.in. wnioski zachodnich rządów czy też ustalenia dziennikarzy śledczych, którzy powiązali zatrucie 44-latka z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa. „Chcemy zebrać jeszcze więcej dowodów, aby cały świat wiedział, kto za tym stoi” – wytłumaczyli współpracownicy rosyjskiego opozycjonisty.

Największa nagroda wynosi 3 miliony rubli (około 167 tys. zł). Można otrzymać ją za nagranie wideo z monitoringu w Tomsku, gdzie Nawalny przebywał w dniu jego zatrucia. 1,5 miliona rubli nagrody można z kolei zgarnąć za informacje o sprawcach ataku na krytyka Kremla, które „znacząco uzupełnią ogólny obraz i dostarczą dodatkowych i niepodważalnych dowodów” o działaniu funkcjonariuszy rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.

Nagrody za informacje ws. próby otrucia rosyjskiego opozycjonisty

Ostatnia nagroda w wysokości 500 tys. rubli jest za informację, czym obecnie zajmują się osoby odpowiedzialne za próbę otrucia Nawalnego i co się z nimi działo po kontroli. Pieniądze mają zostać przekazane w kryptowalucie. Nie ujawniono, jakie są źródła finansowania nagród.

Czytaj też:
Ukraina: Rosja odrzuciła propozycję nowego zawieszenia broni i wymiany więźniów

Źródło: themoscowtimes.com