W ciągu ostatnich kilku dni temat kryzysu na granicy polsko-białoruskiej musiał ustąpić sprawom Ukrainy. Najpierw były alarmistyczne publikacje o tym, że Rosja szykuje wojska i może uderzyć na wschodniego sąsiada Polski w styczniu 2022 roku. Potem doszło do wideorozmowy Joe Bidena z Władimirem Putinem, która miała w jakimś stopniu rozładować napięcie.
Z efektami tych rozmów było różnie, ponieważ jak pisał Jakub Mielnik z Wprost: „Zainscenizowana groźba rosyjskiej inwazji na Ukrainę osiągnęła swoje cele. Putin wyżebrał w USA kolejne złagodzenie sankcji, a Biden pokazał, że nie jest dyplomatycznym miękiszonem oraz powiedział Moskwie mężne „nie” w kwestiach, w których Rosjanie i tak nie mają – i nigdy nie mieli – nic do powiedzenia”.
Tuż po tych rozmowach Ukraina poinformowała, że Rosja odrzuciła propozycję nowego zawieszenia broni, obejmującą m.in. wymianę więźniów.
Rosja wysyła żądania. Warunkiem lepszego dialogu wycofanie się z decyzji z 2008 roku
W takich okolicznościach, 10 grudnia, na stronach rosyjskiego MSZ pojawiło się stanowisko, które przypomina swego rodzaju listę żądań Kremla, powstałą po ostatnich wydarzeniach. Jak czytamy:
„Dialog jest niebywale potrzebny, teraz gdy relacje między Rosją a Zachodem stale się pogarszają i dotarły do punktu krytycznego. W tym samym czasie namnożyło się wiele interpretacji naszego stanowiska. W związku z tym postanowiliśmy je wyklarować”.
Potem zaczyna się cała seria oskarżeń pod adresem USA i państw NATO. Według Rosji sojusz i Amerykanie „popychają” Kijów do podejmowania agresywnych kroków, m.in. zwiększając liczbę ćwiczeń na Morzu Czarnym i „prowokowaniu” siłami powietrznymi.
Kreml otwarcie przyznaje, czego chce. Rosjanie oczekują, że NATO wycofa się z z deklaracji z 2008 roku, gdy w Bukareszcie państwa członkowskie sojuszu zdecydowały, że w przyszłości przyjmą Gruzję i Ukrainę w swoje szeregi.
„W fundamentalnym interesie bezpieczeństwa europejskiego konieczne jest formalne wyrzeczenie się decyzji szczytu NATO w Bukareszcie w 2008 roku, że »Ukraina i Gruzja staną się członkami NATO«” – pada w komunikacie.
Niewykluczone, że takie stanowisko to szybka reakcja Kremla na niedawną rozmowę Bidena z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim o ewentualnym przystąpieniu Ukrainy do NATO.
Czytaj też:
W co gra Putin, covidowa eutanazja, referendum aborcyjne. O czym w nowym „Wprost”