Palestyńskie służby bezpieczeństwa w niedzielę 2 stycznia potwierdziły, że Izrael zaatakował brygady al-Kassam, czyli militarny odłam Hamasu. Do ataku doszło na zachód od Chan Junus w Strefie Gazy. Nalot był odpowiedzią na incydent z soboty 1 stycznia, kiedy to do morza w pobliżu Tel Awiwu spadły dwie rakiety.
W związku z działaniami podjętymi na początku roku, izraelska armia wydała oficjalny komunikat. Przekazała w nim, że wojsko uderzyło w „terrorystyczne cele w Strefie Gazy”. Po sobotnim ataku komentarz wydał też związany z Hamasem serwis informacyjny. Według Paltimes, wystrzelenie rakiet w stronę Izraela było spowodowane awarią. Pociski spadły do Morza Śródziemnego, nie wywołując zniszczeń. Nie uruchomiły też systemu przechwytywania rakiet ani alarmów.
Izrael – Strefa Gazy. Krwawa wymiana z maja 2021 roku
Ostatnim razem podobna wymiana ognia między Izraelem i Palestyną zakończyła się licznymi ofiarami. Po uderzeniu jednego z izraelskich pocisków zawalił się 13-piętrowy wieżowiec. Według palestyńskiego Ministerstwa Zdrowia izraelskie naloty na Gazę zabiły co najmniej 48 osób, w tym 14 dzieci. Rannych zostało co najmniej 300 osób. Izraelskie wojsko twierdziło z kolei, że zabiło ponad 15 bojowników.
W tamtym czasie ze Strefy Gazy wystrzelono ponad tysiąc rakiet i pocisków balistycznych. W cel trafiło jedynie kilka z nich. Większość unieszkodliwił system ochrony Iron Dome, czyli Żelazna Kurtyna. Izrael nie zadowolił się jednak samą obroną. W stan gotowości zostało postawionych wówczas 5 tys. żołnierzy. Ówczesny premier Izraela Bejamin Netanjahu ostrzegał, że „Hamas zapłaci bardzo wysoką cenę za swoje działania”. Ogłosił też stan wyjątkowy.
Czytaj też:
Atak rakietowy na syryjski port Latakia. Na nagraniach widać pożary