W grudniu 2021 roku ukraińskie Państwowe Biuro Śledcze poinformowało, że prowadzone jest śledztwo m.in. w sprawie byłego prezydenta kraju Petra Poroszenki. Prezydent Ukrainy w latach 2014-2019, a obecnie lider opozycyjnej partii Europejskiej Solidarności, miał dopuścić się zdrady stanu i brać udział w procederze sprowadzania antracytu z kopalni na terenach samozwańczych republik, które na wschodzie państwa utworzyli separatyści.
Kupowanie od nich antracytu było – w ocenie prokuratury – pośrednim finansowaniem separatystów. Zwolennicy Poroszenki od początku utrzymują, że cała akcja ma znamiona prześladowań na tle politycznym, a byłego prezydenta obrał sobie za cel urzędujący prezydent Wołodymyr Zełenski, by wzmocnić swoją pozycję.
Poroszenko po powrocie do kraju: Jestem tu po to, by bronić Ukrainy
Gdy te oskarżenia pod adresem Poroszenki zostały upublicznione, były prezydent wyjechał z kraju. Jak zapewnił, nie zamierzał się ukrywać i obiecał powrót na rozprawę 17 stycznia. Tej obietnicy dotrzymał, ponieważ w poniedziałek zjawił się na Ukrainie. Zresztą na Twitterze chętnie dzielił się zdjęciami z samolotu i z podróży, a gdy zjawił się na lotnisku w Kijowie, witali go zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy.
Poroszenko wygłosił nawet krótkie przemówienie, w którym stwierdził: – Jesteśmy tutaj nie po to, by bronić Poroszenki, ale by bronić Ukrainy. (...). Musimy się zjednoczyć, by pokazać, że Ukraina jest silna i może przeciwstawić się agresji Putina.
Poroszenko pozwolił sobie nawet na żart, ponieważ odpowiedział jednemu ze zwolenników cytatem z filmu „Terminator”. – I'll be back, that's true – powiedział w języku angielskim były prezydent. Oznacza nic innego jak „wrócę”.
Zamieszanie na lotnisku w Kijowie. Niedługo wznowienie rozprawy
W tym samym czasie – relacjonuje Radio Wolna Europa – przedstawiciele Państwowego Biura Śledczego mieli próbować wręczyć Poroszence dokumenty procesowe, ale były prezydent miał odmówić ich przyjęcia. Z kolei Poroszenko utrzymywał, że próbowano go nie wpuścić na Ukrainę, a podczas kontroli zabrano mu paszport.
Ostatecznie po całym zamieszaniu na lotnisku Poroszenko stawił się w sądzie, który ma zdecydować o tym, czy byłego prezydenta należy aresztować, o co wnioskuje prokuratura. Rozprawa ledwo się rozpoczęła, a na wniosek obrońców polityka została odroczona do godziny 14. Adwokaci poprosili o dodatkowy czas na zapoznanie się z aktami sprawy.
Czytaj też:
PE przyjął rezolucję ws. sytuacji na granicy Ukrainy. Poroszenko dziękuje Tuskowi