Brytyjski minister obrony poinformował Izbę Gmin, że Wielka Brytania miała dostarczyć na Ukrainę lekkie systemy obrony przeciwpancernej. W ten sposób chciano zwiększyć zdolności obronne państwa na wypadek ewentualnego ataku ze strony Rosji. Rosjanie przez cały czas utrzymują w gotowości bojowej swoje wojska. Według nieoficjalnych doniesień przy granicy z Ukrainą może stacjonować nawet 100 tys. żołnierzy.
– W świetle coraz bardziej zastraszającego zachowania Rosji oraz w uzupełnieniu naszego obecnego wsparcia, Wielka Brytania zapewnia nowy pakiet pomocy w zakresie bezpieczeństwa w celu zwiększenia zdolności obronnych Ukrainy – komentował Ben Wallace. Przy okazji zapewnił, że wszystkie systemy mają charakter wyłącznie defensywny i nie stanowią zagrożenia dla Rosji.
Dlaczego C-17 musiały nadłożyć drogi?
Z doniesień portalu UK Defence Journal wynikało, że dwa samoloty transportowe C-17 z defensywnym sprzętem wojskowym dla Ukrainy musiały znacząco nadłożyć drogi i ominąć Niemcy przelatując nad Morzem Północnym, później Danią i Polską. Powód? Władze kraju miały nie wyrazić zgody na to, by broń była transportowana przez niemiecką przestrzeń powietrzną.
Sprawa wywołała falę krytycznych komentarzy pod adresem niemieckich władz. Pojawiły się także zarzuty o sprzyjanie Rosji. Medialne doniesienia skomentował już ambasador Niemiec w Polsce. Arndt Freytag von Loringhoven podkreślił, że „niemieckie ministerstwo obrony nie otrzymało od Wielkiej Brytanii wniosku w sprawie przelotów transportowców C-17 na Ukrainę”. Zapewnił, że samolotom nie odmówiono korzystania z niemieckiej przestrzeni powietrznej.
W podobnym tonie wypowiedział się rzecznik resortu obrony Niemiec, który zapewnił, że to nie Niemcy odmówiły dostępu do swojej przestrzeni powietrznej, ale Wielka Brytania nie złożyła w tej sprawie wniosku. Oświadczenie wydał także brytyjski resort obrony, który podkreślił, że „żadnego sporu w tej kwestii nie było”.
Czytaj też:
Zbigniew Rau odbył rozmowę z Antonym Blinkenem. Temat był oczywisty