Benedykt XVI wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom o bierność z okresu, gdy był jeszcze arcybiskupem Monachium i Freising. Kancelaria prawna Westpfahl Spilker Wastl na zlecenie obecnych władz tej archidiecezji przeprowadziła jednak szczegółowe śledztwo, mające zbadać wszystkie przypadki molestowania przez księży z lat 1945-2019. Wnioski z tego badania nie są korzystne dla Josepha Ratzingera.
Oficjalne wyniki śledztwa niemieckich prawników ogłoszono podczas specjalnej konferencji prasowej w czwartek 20 stycznia. Raport z prac mówi o przynajmniej 497 ofiarach molestowania seksualnego. Wielu z nich nigdy nie zgłoszono. W ramach śledztwa zwrócono szczególną uwagę na zachowanie hierarchów, którzy wiedzieli o przestępstwach. Sprawdzano, co uczynili z posiadaną wiedzą.
Śledztwo ws. molestowania w Kościele. Ratzinger pod lupą
Duża uwaga zespołu skupiła się na osobie Josepha Ratzingera, byłego papieża Benedykta XVI, który arcybiskupem Monachium i Freising był w latach 1977-1982. W podsumowaniu stwierdzono, że pozostawał on bierny wobec podawanych mu informacji o przypadkach molestowania, za które winni byli podlegli mu duchowni. – Podczas jego urzędowania dochodziło do wykorzystywania. Ci księża kontynuowali swoją pracę bez żadnych konsekwencji. Kościół nie zrobił nic – mówił Martin Pusch.
Śledztwo pozwoliło ustalić, że Ratzinger wiedział o czterech przypadkach zaniechania. Dwie z tych spraw dotyczyły przestępstw popełnionych za jego kadencji. W obu przypadkach molestujący „pełnili posługę duszpasterską”. W odpowiedzi na raport Watykan wydał oświadczenie i zapowiedział szczegółową analizę oraz ocenę raportu.
Czytaj też:
Benedykt XVI opowiedział o kulisach konklawe. „Miałem jeszcze nadzieję, że tego uniknę”