„Nie wiem, jaka będzie trzecia wojna światowa. Ale wiem na pewno, że będzie ostatnią” – mówił Siergiej Szojgu, rosyjski minister obrony, w wywiadzie dla portalu MKRU. I jeszcze dodał, że „wraz z narodem ukraińskim będziemy żyć w pokoju i dobrym sąsiedztwie”.
Te słowa padły we wrześniu 2019 r. Minęło półtora roku i rzeczywistość wygląda już całkowicie inaczej.
Grubo ponad 100 tys. rosyjskich żołnierzy w gotowości bojowej stacjonuje przy granicy z Ukrainą. Kolejne tysiące zostały przerzucone na Białoruś, gdzie trwają przygotowania do wspólnych rosyjsko-białoruskich manewrów w lutym.
Część z tych sił stacjonuje dosłownie kilkadziesiąt kilometrów od wschodniej granicy Polski (i NATO).
Widząc te ruchy warto znów zacytować Szojgu, który pod koniec grudnia ubiegłego roku przekonywał w przemówieniu wygłoszonym w Centrum Zarządzania Obroną Narodową w Moskwie (słuchał go wtedy m.in. Władimir Putin), że rosyjska armia jest świetnie wyposażona i wyszkolona, ma odpowiednie morale i przedstawia wysoką wartość bojową.
Po tych deklaracjach, wzmocnionych precyzyjnymi wyliczeniami jak wyglądała modernizacja rosyjskich sił zbrojnych, zaczęły się ruchy w kierunku granicy z Ukrainą.
Trudno je uznać za potwierdzenie tez o „dobrym sąsiedztwie”, które Szojgu głosił w 2019 r. Ale na pewno można je potraktować jako dowód na to, że jest on nie tylko sprawnym ministrem, ale też wytrawnym politykiem skutecznie zacierającym ślady.
Do czego ta umiejętność go doprowadzi?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.