Kolejny niemiecki kanclerz okazał się niezawodnym sojusznikiem Kremla. Skompromitowany brakiem reakcji na groźby wobec Ukrainy Olaf Scholz długo chował głowę w piasku. Wyjął ją dopiero we wtorek w Moskwie, oferując tamtejszemu reżimowi na tacy suwerenność Ukrainy w złudnej nadziei, że uspokoi to pułkownika Władimira Putina.
Scholz gotów jest dać mu na piśmie zapewnienie, że Ukraina nigdy nie wejdzie do NATO. Tymczasem w interesie europejskiej demokracji jest ruch w dokładnie odwrotnym kierunku. Tylko zdecydowanie prozachodni kurs Ukrainy i wsparcie go przez UE, USA i NATO gwarantuje utemperowanie wojowniczych zapędów Rosjan.
Swoimi obietnicami ustępstw wobec żądań Putina Scholz zniweczył to, co udało się ostatnio osiągnąć w starciu z Rosją.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.