Putin przewraca się o własne kłamstwa. Jego niezwyciężona ponoć armia okazała się niezdolna do przełamania oporu państwa, które wedle Moskwy nie ma nawet prawa istnieć. Mało tego, Ukraińcy skutecznie kontratakują, korzystając ze wsparcia tych sojuszników, którzy nie przejęli się opowieściami o groźbie eskalacji wojny.
Logika jest nieubłagana: skoro Moskwa wyłożyła się na próbie podboju Ukrainy, to jakie ma szanse w zbrojnej konfrontacji z całym NATO? Nie mówiąc o wojnie nuklearnej, którą Putin mógłby rzekomo rozpętać w przypływie szaleństwa. Podejmując taką decyzję, Moskwa musiałaby się liczyć z natowskim potencjałem powstrzymywania i odwetu. Działało to świetnie przez kilkadziesiąt lat zimnej wojny. Działa także teraz, gdy Rosja jest nieporównywalnie słabsza.
Dlatego nie ma się co martwić ukrytymi mocami Putina. Są one na wyczerpaniu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.