Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej poinformowała, że w Kijowie pociski trafiły w skład odpadów radioaktywnych. W Charkowie Rosjanie wymierzyli rakiety w podobny obiekt. Doszło tam do uszkodzenia transformatora energetycznego.
Wojna na Ukrainie. Radioaktywna chmura ruszy w kierunku Polski?
Międzynarodowi obserwatorzy z niepokojem przyglądają się temu, co dzieje się wokół elektrowni atomowych na Ukrainie. Przypomnijmy, że nasz wschodni sąsiad jest w gronie Europejskich liderów w kwestii produkcji energii jądrowej. Na terenie całego kraju istnieją cztery elektrownie, w których znajduje się 15 reaktorów.
Po atakach na składowiska odpadów głos zabrała Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej. Informacje przez nią przekazane nie należą do najlepszych. Inspektorzy czekają na pomiary promieniowania. Nie wiadomo jeszcze, czy doszło do skażenia. Lokale władze nie ustaliły również, jak duża jest skala szkód.
„Te dwa incydenty podkreślają bardzo realne ryzyko, że obiekty z materiałami radioaktywnymi ucierpią podczas konfliktu, co może mieć potencjalnie poważne konsekwencje dla zdrowia ludzkiego i środowiska” – przekazał dyrektor generalny MAEA Rafael Mariano Grossi. „Usilnie apeluję do wszystkich stron o powstrzymanie się od jakichkolwiek działań wojskowych lub innych, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu i ochronie tych obiektów” – dodał.
W niedzielę głos ws. aktualnej sytuacji radiacyjnej zabrała również Państwowa Agencja Atomistyki. „PAA na bieżąco analizuje dane otrzymywane z krajowego systemu monitoringu radiacyjnego. Na podstawie aktualnych danych PAA informuje, że obecnie na terenie RP nie ma zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz dla środowiska” – przekazała agencja za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Rosja przejęła Czarnobyl. Teraz grozi jego wysadzeniem
W czwartek 24 lutego podczas ataku na Ukrainę wojska rosyjskie przejęły władzę nad strefą wykluczenia i znajdującą się w niej Czarnobylską Elektrownią Jądrową. Tego samego dnia w mediach pojawiła się informacja o tym, że lokalne czujniki wskazały podwyższony poziom promieniowania. Ukraińskie władze tłumaczyły to poruszeniem pyłu zalegającego w strefie spowodowanego przejazdem wojsk. Nie można jednak wykluczyć, że była to manipulacja danymi przez Rosjan, która miała na celu wywołanie paniki.
Najnowsze dane, o których poinformowali w niedzielę Ukraińcy, mają świadczyć o tym, że poziom norm w czujnikach w pobliżu składowiska odpadów radioaktywnych m.in. Wektor, Podleśny i Burakówka został przekroczony aż siedmiokrotnie. Agencja zarządzająca Czarnobylską Strefą Wykluczenia dodała również, że Rosjanie „nie korzystają prawidłowo z systemów bezpieczeństwa i nie posiadają niezbędnej wiedzy fachowej do ochrony obiektów jądrowych”. Podkreślono również że ze strony okupantów padła groźba wysadzenia elektrowni atomowej w Czarnobylu.
Ukraińska agencja zapewniła, że nie ma żadnego zagrożenia poza strefą wykluczenia. W rozmowie z „Wprost” o ewentualnych konsekwencjach związanych z wysadzeniem sarkofagu w Czarnobylu mówił Krystian Machnik z Napromieniowani.pl, który czarnobylską strefę odwiedził już 110 razy. Przestrzegał on wszystkich przed zakupem płynu Lugola.
– Jeżeli z Czarnobyla coś wyleci, to CEZ-137, a nie jod, którego już tam nie ma. Płyn Lugola nie pomoże na Cez, ponieważ on nie odkłada się w tarczycy, tylko trafi do naszych płuc. Płyn Lugola pije się po to, żeby w tarczycy nie odkładał się jod pochodzenia reaktorowego, a tego nie ma w Czarnobylu od 1986 roku. W takiej sytuacji jedynym zabezpieczeniem jest maseczka przeciwpyłowa z filtrem klasy FFP3 przeciw pyłom radioaktywnym – poinformował.
Czytaj też:
NA ŻYWO: Wojna Rosja – Ukraina. Putin stawia siły odstraszania nuklearnego w stan gotowości