Wojna na Ukrainie. Cichanouska wprost o Łukaszence: Rosyjski kolaborant

Wojna na Ukrainie. Cichanouska wprost o Łukaszence: Rosyjski kolaborant

Alaksandr Łukaszenka
Alaksandr Łukaszenka Źródło: Newspix.pl / Milos Miskov
Liderka białoruskiej opozycji Swiatłana Cichanouska udzieliła wywiadu, w którym oceniła szanse na czynny udział białoruskich wojsk w inwazji na Ukrainę. W jej ocenie nie jest to w interesie Alaksandra Łukaszenki, co nie zmienia faktu, że jest rosyjskim kolaborantem.

Swiatłana Cichanouska udzieliła wywiadu „Rzeczpospolitej”. Liderka białoruskiej opozycji demokratycznej uważa, że Łukaszenka boi się oficjalnie włączyć do inwazji na Ukrainę, bo wie, że „pociągnęłoby to go na dno”. Ponadto uważa, że białoruscy żołnierze, mimo agresywnej propagandy wiedzą, kto jest w tej wojnie agresorem, wiedzą również, jak wielkie straty ponosi armia rosyjska. – Przecież Rosja traci tam nawet wyższej rangi dowódców – podkreśliła.

Wojna na Ukrainie. Jak daleko posunie się Putin?

Cichanouska pytana, czy jej zdaniem Władimir Putin może posunąć się do użycia broni atomowej stwierdziła, że zastraszanie i szantaż to dobrze jej znane metody dyktatorów. Zaznaczyła jednak, że inwazja na Ukrainę pokazała, że nie można o decyzjach Putina myśleć jak o racjonalnych krokach.

– Zazwyczaj eksperci wyciągają wnioski na podstawie jakichś racjonalnych opinii, ale tam podejmują decyzje wbrew racjonalności. Więc trudno cokolwiek prognozować. Prawdopodobieństwo zawsze jest, ale mam dużą nadzieję, że znajdą się w Rosji ludzie, którzy potrafią to powstrzymać. Gdy przed rosyjską agresją świat mówił, że Putin wkroczy do Ukrainy, myśleliśmy, że blefuje i straszy – powiedziała.

Cichanouska: Łukaszenka nie ma kontaktu z rzeczywistością

W ocenie liderki białoruskiej opozycji, Alaksandr Łukaszenka nie ma absolutnie żadnej kontroli nad poczynaniami rosyjskiej armii na terenie Białorusi. Jak wskazuje oznacza to, że jej kraj dostał się faktycznie pod częściową rosyjską okupację. W jej opinii, w tej sytuacji Zachód powinien przestać traktować Łukaszenkę, jako partnera do rozmów.

– Domagamy się więc, by społeczność międzynarodowa uznała nasz kraj za de facto okupowany, by dokończyć proces delegitymizacji Łukaszenki. Nie jest już gwarantem suwerenności i stracił związek z rzeczywistością – stwierdziła. – Bo na razie Łukaszenki nie uznają, ale zostawiają sobie pole do manewru z nim. A on zawsze odkręca kota ogonem, opowiada się za pokojem, a z jego terytorium lecą rakiety w kierunku Ukrainy – dodała.

Pytana, czy w związku z rosyjską okupacją, należy spodziewać się, że Białorusini zaczną prowadzić działania partyzanckie podkreśliła, że jeśli będzie trzeba, to podejmie taką decyzję. – Zdaję sobie sprawę, że nie wyglądam na dowódcę sił zbrojnych, który wydaje rozkazy i rozpoczyna ofensywy. Ale jeżeli będę musiała to robić, zrobię to – powiedziała.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
USA i NATO: Białoruś może wkrótce dołączyć do wojny na Ukrainie

Źródło: Rzeczpospolita