Sojusz zamierza wykrwawić reżim Putina na Ukrainie, wstrzymując się od wsparcia, które pozwoliłoby rządowi w Kijowie szybko zakończyć wojnę. W zamian za ponoszenie ciężaru walk, Ukraińcy mogą dostać fundusze na odbudowę zniszczonego kraju. Należałoby też przyjąć ich do NATO, bo nie ma dziś w Europie armii lepszej niż ukraińska.
Dziwię się prezydentowi Andrzejowi Dudzie, że z takim zapałem mówił o potwierdzeniu przez USA i sojuszników z NATO, że wywiążą się ze swoich zobowiązań, gdyby Rosja zdecydowała się zaatakować Polskę. Niezbyt dobrze świadczy to o Sojuszu, jeśli musi powtarzać sprawy oczywiste, żeby rozwiać niepewność frontowych krajów, narażonych na agresję Moskwy. Jeśli jednak możemy czuć się bezpieczni pod opiekuńczymi skrzydłami NATO, to już nasze postulaty aktywnego wsparcia walczącej Ukrainy rozbiły się o mur sojuszniczej obojętności.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.