Słup ognia i kłęby czarnego dymu od rana są niepokojącym elementem krajobrazu w rosyjskim Biełgorodzie. Wcześniej w tym samym mieście doszło do wybuchu w składzie broni.
Pożar w Biełgorodzie. Rosja oskarża Ukrainę
Pożar wybuchł w piątek 1 kwietnia przed wschodem słońca, a nagrania z miejsca zdarzenia błyskawicznie pojawiły się w mediach społecznościowych. „Wybuchł pożar w magazynie ropy w mieście Biełgorod. Wszystkie służby ratunkowe udały się na miejsce zdarzenia. Podejmowane są działania w celu jego wyeliminowania” – przekazał gubernator regionu w rozmowie z RIA Nowosti i Interfaxem.
Przedstawiciel lokalnych władz w wypowiedzi dla rządowych mediów miał powiedzieć, że pożar jest efektem ataku przeprowadzonego przez Ukrainę. Zgodnie z oficjalną informacją doszło do „nalotu dwóch helikopterów wojsk ukraińskich, które wleciały na terytorium Rosji na małej wysokości”.
Na skutek eksplozji ranne zostały dwie osoby. To pracownicy składu. Z powodu zagrożenia powstałego w miejscu wybuchu pożaru lokalne władze podjęły decyzję o ewakuacji mieszkańców trzech ulic sąsiadujących ze składem.
Na razie nie ma pewności, czy pożar naprawdę jest efektem ukraińskiego ataku. Strona ukraińska nie wydała jeszcze żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie. Agencja UNIAN sugeruje jednak, że to Rosjanie mogą stać za atakiem. Ich zdaniem na nagraniach, które mają uwieczniać moment ataku, widać helikoptery Ka-52, a te nie znajdują się na wyposażeniu ukraińskiej armii.
Przypominamy, że we wtorek 29 marca nieopodal miasta Biełgorod doszło do wybuchu w składzie broni. Ranne zostały wówczas co najmniej cztery osoby. W pierwszym momencie Rosjanie twierdzili, że do eksplozji doszło z powodu ataku Ukraińców. Później przyznali jednak, że przyczyną był „czynnik ludzki”.
Czytaj też:
Rosja omija sankcje. Dekret pozwoli na nieautoryzowany import