Począwszy od końca II wojny światowej, Finlandia konsekwentnie trzymała się zasady neutralności, aby nie zaogniać stosunków ze swoim wschodnim sąsiadem. Finowie nie rozważali przystąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego zarówno w czasach istnienia Związku Radzieckiego, jak i po jego rozpadzie w grudniu 1991 r.
Wniosek o akces do NATO już w czerwcu?
Jak nietrudno domyślić się, sytuacja uległa diametralnej zmianie po wybuchu wojny na Ukrainie. Co ważne, poparcie dla szybkiego przystąpienia do NATO wyraża nie tylko rząd w Helsinkach, ale również zdecydowana większość Finów. Jak wynika z badań przeprowadzonych w połowie marca, optuje za tym aż 62 proc. społeczeństwa. To historyczny rekord.
W związku ze zmianą nastrojów społecznych, rząd Finlandii najprawdopodobniej złoży wniosek o akces podczas szczytu NATO, który został zaplanowany na 30 czerwca w Madrycie. Reakcję Rosji łatwo przewidzieć. Kreml od dawna grozi Finom, że złamanie zasady neutralności będzie miało – delikatnie mówiąc – daleko idące skutki, nie wyłączając tych o charakterze militarnym.
Wyspy Alandzkie celem potencjalnego ataku
Służby wywiadowcze Finlandii ostrzegają, że już sama zapowiedź wejścia do NATO może spowodować prowokacje ze strony Rosji. Niestety, nie chodzi wyłącznie o ataki cybernetyczne. Suojelupoliisi (w skrócie Supo) – czyli specjalna fińska służba policyjna, odpowiadająca za bezpieczeństwo wewnętrzne kraju – nie wyłącza również możliwości ataku hybrydowego. Jego celem mogłyby być Wyspy Alandzkie.
Dlaczego właśnie ten obszar? Nie ma tam ani jednego żołnierza – to obszar całkowicie zdemilitaryzowany. To pokłosie fińsko-szwedzkiego sporu o zwierzchność nad wyspami, zamieszkałymi w większości przez ludność szwedzkojęzyczną. Liga Narodów przyznała to terytorium Finlandii w 1921 r. z zastrzeżeniem zagwarantowania rozległej autonomii dla tamtejszej ludności oraz utrzymania demilitaryzacji.
Szpiedzy będą szukać źródeł wśród Finów
– Finlandia musi liczyć się i przygotować na to, że Rosja będzie chciała wymierać presję, aby mieć wpływ na decyzję Finlandii w sprawie NATO. Zadaniem władz jest zagwarantować, że dyskusja o tym będzie mogła przebiegać bez strachu i oglądania się na to, czy obcy wpłyną na politykę bezpieczeństwa (...) Rosja sprzeciwia się rozszerzeniu NATO, musimy być przygotowani na cyberataki i próby wpływania, które mogą nasilić się w najbliższych tygodniach. Musimy być przygotowani na szerokie spektrum metod – stwierdził Antti Pelttari, szef Sepu, w corocznym raporcie sporządzanym dla fińskiego rządu.
We wspomnianym raporcie znajduje się również ostrzeżenie przed rosyjskimi szpiegami, których jest w Finlandii nadzwyczaj sporo. Zazwyczaj funkcjonują oni pod przykrywką dyplomatów, a także dziennikarzy czy naukowców. Wszystko wskazuje na to, że mogą oni szukać wśród nieświadomych zagrożenia mieszkańców Finlandii swoich źródeł informacji oraz dezinformacji. Tłumacząc to w bardziej obrazowy sposób, szpiedzy mogą próbować oddziaływać na fińską opinię publiczną, np. poprzez kolportowanie fake newsów.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Blisko osiem dekad neutralności
Jak już wcześniej wspomniano, korzenie fińskiej neutralności sięgają końca II wojny światowej. W 1944 r. wojska radzieckie wkroczyły do Finlandii, jednak nie stała się ona ani włączona do ZSRR, ani nie stała się jego państwem satelickim. Ceną za to była zgoda Finów m.in. na utratę ok. 10 proc. terytorium ich państwa oraz przyjęcie zasady neutralności.
W praktyce oznaczała ona przede wszystkim zrzeczenie się przez Finlandię swobodnego prowadzenia polityki zagranicznej w zamian za brak ingerencji w politykę wewnętrzną. To ograniczenie doczekało się nawet własnego określenia – finlandyzacji – stosowanym również w odniesieniu do innych krajów, znajdujących się w podobnej sytuacji geopolitycznej.
Czytaj też:
Rosja grozi Finlandii i Szwecji. Szokujące słowa Zacharowej