O pogrzebanych żywcem ludziach w Borodziance donosił m.in. lokalny polityk Heorhij Jerko. Rosjanie uciekający z tego 13-tysięcznego miasteczka mieli strzelać do ludzi, którzy próbowali wydostać osoby znajdujące się pod gruzami. Dziennikarza "New York Timesa" powołujący się na lokalne władze piszą o nawet 200 osobach, które mogły zostać zasypane w bombardowanych piwnicach i schronach.
– Uważamy, że zginęło ponad 200 osób, ale to tylko dane szacunkowe – mówił pełniący obowiązki burmistrza Jerko. We wtorek 5 kwietnia do Borodzianki dotarli amerykańscy dziennikarze, którzy w poruszającym artykule opisali skalę zniszczeń. Jak pisali, ciężkie walki doprowadziły tam do zniszczenia głównej ulicy miasta na odcinku ponad trzech kilometrów.
Wojna na Ukrainie. Strzały do cywili i bombardowanie Borodzianki
W rozmowach z „NYT” mieszkańcy miasteczka opowiedzieli, że Rosjanie zaczęli napływać 27 lutego, na samym początku inwazji. Po tym, jak obrona terytorialna i ochotnicy zaatakowali jeden z konwojów okupanta, siły rosyjskie zaczęły mścić się na lokalnej ludności. Mieli strzelać do samochodów i budynków podczas przejazdu przez miasto. Bombardowanie miasta rozpoczęło się kilka dni później. Pierwszy rosyjski odrzutowiec miał zrzucić bombę na Borodziankę 1 marca.
Borodzianka drugą Buczą?
Borodziankę siły Ukraińskie odbiły przed pięcioma dniami. To stąd Rosjanie atakowali Buczę, Irpień i inne podkijowskie miejscowości. Tutejsze budynki, których nie zniszczyło bombardowanie, przejęli na swoje kwatery. Niektórzy sądzą, że może tutaj być podobna liczba ofiar cywilnych, jak w Buczy. – Kluczowa sprawa to teraz przeszukanie ruin i usunięcie gruzów. Mamy świadomość, że w Borodziance w piwnicach doszczętnie zburzonych domów i bloków chowali się ludzie" – przekazał w ukraińskiej telewizji doradca ministra spraw wewnętrznych Wadym Denysenko.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Stany zaostrzają sankcje przeciwko Rosji. Zakaz nowych inwestycji