Jego pokój w Odessie z flagą Polski i Ukrainy nad łóżkiem będzie czekał na naszych rodaków. Liczy, że jeszcze pokaże im miasto. Tak, jak robi to od lat. On sam wie, że przynajmniej teraz nie wyjedzie. – Auto zabiorą, mnie porwą albo zabiją. Trzeba walczyć, każdy tu chce ich po prostu zabić – mówi 30-latek, przewodnik polskich turystów po Chersoniu i Odessie. I dodaje, że ludzie znikają, dwaj jego znajomi zostali zabicie, a dwaj porwani. – Orkowie chodzą po domach i zabierają mężczyzn – mówi.
Zdzwonić próbujemy się dwa dni. Zasięg w Chersoniu częściej bywa niż jest. Ale w porównaniu do wielu miejscowości w całym obwodzie przynajmniej udaje się mieć jakikolwiek kontakt, a nawet przesłać zdjęcia i filmy, które zdecydował się nam pokazać Maksym (nazwisko do wiadomości redakcji). Na jednym trzyma w ręce kawałek pocisku, na innych widzimy rosyjskie pojazdy z nową swastyką naszych czasów, czyli Z, na innym uzbrojonych po zęby żołnierzy rosyjskich, na innym mieszkańców Chersonia, którzy mimo obecności okupanta z ukraińską flagą protestują na ulicy.
Źródło: Wprost
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.