Przypomnijmy: położony nad Morzem Azowskim Mariupol już do pierwszego dnia wojny stał się jednym z kluczowych celów wojsk rosyjskich. Dlaczego tak bardzo zależy im na zdobyciu tego portowego miasta?
Odpowiedź można streścić krótko – bez zdobycia Mariupola okupanci nie będą mogli utworzyć korytarza lądowego, który połączy Półwysep Krymski z Donbasem. Pomimo obrócenia miasta w perzynę – skala zniszczeń jest szacowana na 80-90 proc. – Rosjanom wciąż nie udało się go zdobyć.
Mer Mariupola: nawet ponad 20 tys. zabitych
Niestety, oprócz ukraińskich żołnierzy, którzy bronią się z niebywałą determinacją, w liczącym przed wojną ok 400 tys. mieszkańców Mariupolu wciąż przebywa wielu cywilów. Jak wynika a najnowszych szacunków, chodzi o ok. 120 tys. osób.
Mer Mariupola Wadym Bojczenko poinformował w poniedziałek, że liczba zabitych cywilów może przekraczać 20 tys. Tłumaczył, że Rosjanie starają się za wszelka cenę ukryć skalę tej masakry i właśnie z tego powodu blokują wjazd do miasta konwojom z pomocą humanitarną.
Duże krematorium obok Doniecka
To jednak nie jedyny sposób, w jaki sposób okupanci starają się zatuszować ślady zbrodni. Jak alarmuje mer Mariupola, Rosjanie planują w ciągu najbliższego tygodnia zebrać zwłoki cywilów i przewieźć je tereny na kontrolowane przez separatystów w Donbasie, gdzie zostaną – niczym w Auschwitz – spalone w dużym krematorium.
- Mieli dwa cyniczne plany, w jaki sposób pozbywać się ciał. Pierwszy to pochówki w masowych grobach, a drugi – spalanie szczątków w mobilnych krematoriach, przypominających z zewnątrz samochody ciężarowe (...) Teraz podobno pojawił się trzeci plan. Chcą wywozić ciała do dużego krematorium w Charcysku nieopodal Doniecka i tam się ich pozbywać - tłumaczył Bojczenko w telewizji Ukraina 24.
Rosjanie zmienili strategię
Analitycy wojskowi przewidują, że po fiasku planu szybkiego zajęcia Kijowa, Rosjanie skupią się na zajęciu jak największych obszarów na wschodzie i południu Ukrainy. Zadanie to wyznaczono gen. Aleksandrowi Dwornikowi – znanemu jako „rzeźnik z Syrii” – który awansował niedawno na stanowisko głównodowodzącego rosyjską inwazją.
Choć brzmi to nieprawdopodobnie, nie miała ona dotychczas jednolitego dowodzenia. Poszczególne odcinki frontów podlegały rywalizującym ze sobą dowódcom okręgów wojskowych, co niewątpliwie przyczyniło się do spektakularnych porażek wojsk rosyjskich na Ukrainie.
„Walki (...) zintensyfikują się w ciągu najbliższych dwóch do trzech tygodni, ponieważ Rosja będzie nadal koncentrować tam swoje wysiłki. Rosyjskie ataki nadal koncentrują się na pozycjach ukraińskich w pobliżu Doniecka i Ługańska, z dalszymi walkami wokół Chersonia i Mikołajowa oraz ponownym naciskiem na Kramatorsk” – napisano na Twitterze ministerstwa obrony Wielkiej Brytanii.
Czytaj też:
Brytyjski wywiad ostrzega. Rosjanie mogą użyć zakazanej broni przeciwko cywilom