Są to wstępne wyniki bułgarskich wyborów do PE, gdyż nie policzono jeszcze głosów oddanych za granicą.
Tuż za GERB uplasowała się rządząca Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP) - 21,41 proc., a trzeci jest Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS) - 20,26 proc. GERB zdobędzie prawdopodobnie pięć z 18 mandatów w PE, a BSP i DPS uzyskają po pięć lub cztery miejsca w europarlamencie.
"Wyniki są bardzo zbliżone i dlatego ostateczne rezultaty i podział mandatów ogłosimy we wtorek lub w środę rano" - powiedział rzecznik prasowy CKW Biser Trajanow.
Do PE wejdzie jeszcze nacjonalistyczna Ataka (14,22 proc.) z trzema przedstawicielami i jeden reprezentant Ruchu Narodowego Symeona II (6,26 proc.).
Frekwencja wyborcza wyniosła 28,6 proc. i jest najniższa od 1990 roku, choć politycy bułgarscy podkreślają, że nie odbiega od analogicznych wskaźników w krajach, które przystąpiły do UE w 2004 roku. Według analityków ponad dwie trzecie uprawnionych do głosowania zostało w domach, gdyż czuje się zawiedziona brakiem postępu w reformach i walce z przestępczością kierującego Bułgarią od dwóch lat rządu.
Nieformalny lider GERB Bojko Borysow, dawny sekretarz stanu w MSW w rządzie Symeona Sakskoburggotskiego z lat 2001-2005, zapowiedział zwycięstwo swej partii w jesiennych wyborach lokalnych i rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych, które zgodnie z konstytucją powinny odbyć się w 2009 roku. Według Borysowa, który nie ukrywa dążeń do stanowiska premiera, to nie jego partia, a korupcja w łonie rządzącej koalicji i nacisk ze strony Brukseli wymusi przyspieszone wybory.
Obserwatorzy w Sofii spodziewają się zmian w rządzie i wyeliminowania najbardziej skompromitowanych aferami korupcyjnymi polityków, należących przeważnie do lewicy.
pap, ss