Kiedy wyjeżdżałam do Ukrainy 10 marca, brałam klucze do kijowskiego mieszkania mojej koleżanki i rzeczy, jakie miałam zawieźć jej sąsiadce, choć wtedy nie przypuszczałam, że uda mi się dotrzeć do stolicy i okolic. 9 kwietnia jednak udało się to bez problemu – tak bardzo sytuacja przez miesiąc się zmieniła. Dużo większe tragedie rozgrywały się wokół stolicy i niedaleko niej, o czym pisaliśmy wcześniej: w Buczy, Hostemlu i Irpieniu oraz w obwodzie czernihowskim.
Dziś w Kijowie czuć powiew wiosny. Nie chodzi tylko o pogodę, ale też o takie rozluźnienie atmosfery. Metro jeździ, choć raz na godzinę. Są autobusy, a ostatnio nawet i trolejbus wrócił na trasę. Zdecydowanie zluzowały się zasady przejazdu przez blokposty (w dzień praktycznie nie ma kontroli).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.