Szczegóły podał gubernator obwodu charkowskiego Oleg Siniegubow w wywiadzie dla RBC Ukraina.
– Mówiąc o Kupiańsku, szef tego miasta był pierwszym zdrajcą. Został poinformowany o podejrzeniu zdrady. Według naszych informacji wyjechał już z rodziną do Rosji. W rzeczywistości, podobnie jak burmistrz Bałakliji był to podobny przypadek: publicznie oświadczył, że popiera okupantów – relacjonował Siniegubow. Opowiedział też o próbach stworzenia w obwodzie charkowskim pozorów poparcia miejscowej ludności dla rosyjskich władz.
Wojna na Ukrainie. Rosja próbuje tworzyć wrażenie poparcia
– W Wołczańsku próbowali podnieść rosyjską flagę, stworzyć pseudo-historie o wspieraniu rosyjskiej inwazji. Jednak im się nie udało. Jesteśmy w kontakcie z tymi wioskami, które są bliżej granicy – uwierzcie mi, nie wspierają tam Rosji, mimo że w przeważającej większości mieszka tam rosyjskojęzyczna ludność. A teraz kategorycznie się jej sprzeciwiają – podkreślił Siniegubow.
Opowiedział też o sytuacji w podcharkowskiej wsi zdobytej przez Rosjan. Wojska rosyjskie przywiozły swojego „przywódcę”, miejscowego, który mieszkał w Rosji od dwóch lat. Próby zaprowadzenia tam swojego porządku były nieudane. – W rzeczywistości Rosjanie potrzebują tej osady wyłącznie jako miejsca rozmieszczenia sił do ataku na Charków – dodał.
27 lutego, cztery dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, mer Kupiańska Hennadij Macegora przekazał, że miasto przechodzi w ręce agresora. Dzień później Prokuratura Generalna Ukrainy poinformowała, że mer jest podejrzany o zamach na integralność terytorialną kraju, dokonany przez przedstawiciela władzy, oraz o zdradę stanu.
Czytaj też:
Mer Melitopola opowiada, w jakich warunkach więzili go Rosjanie. „Słyszałem, jak obok kogoś biją”