Sytuacja w Mariupolu jest dramatyczna. Ostatnim bastionem obrońców miasta są podziemia pod halami hut Azovstal. Według informacji przekazywanych przez stronę ukraińską, w budynku przebywa blisko 2,5 tys. ukraińskich żołnierzy z Pułku Azow i 36. Brygady Piechoty Morskiej. Ponadto, w podziemiach ukrywa się około 1000 cywilów, w tym również żony i dzieci obrońców Mariupola.
„Położenie tych, którzy nadal są w Mariupolu jest rozpaczliwe. Setki cywilów, dzieci, rannych obrońców są w pułapce schronów kombinatu metalurgicznego. Nie mają prawie żadnego jedzenia, wody, niezbędnych lekarstw” - przekazała ukraińska ambasada w Polsce.
Wojna na Ukrainie. Rosja o sytuacji w Mariupolu
Tymczasem Siergiej Szojgu zapewnił, że sytuacja w mieście jest spokojna i pozwala na powrót do normalnego życia. -
- Musimy myśleć o ochronie życia i zdrowia naszych żołnierzy i funkcjonariuszy. Nie ma potrzeby wchodzenia do katakumb i czołgania się pod ziemią pod tymi obiektami przemysłowymi - komentował Władimir Putin dodając, że należy zablokować teren zakładu tak, by nie przeleciała przez nią nawet mucha. - Jeszcze raz zachęcam wszystkich, którzy jeszcze nie złożyli broni, aby to uczynili. Strona rosyjska gwarantuje im życie i godne traktowanie zgodnie z odpowiednimi międzynarodowymi instrumentami prawnymi – stwierdził prezydent Rosji.
Tak się jednak nie stało. W czwartek 21 kwietnia ukraiński dyplomata Olexander Scherba potwierdził informację o bombardowaniu Azowstalu. „Tyle warte były słowa Władimira Putina” - stwierdził.
Czytaj też:
Zełenski do premierów Danii i Hiszpanii: Nie mamy dość dużo uzbrojenia