24 kwietnia Francja wybrała nowego prezydenta. Gospodarzem Pałacu Elizejskiego na kolejne 5 lat pozostanie Emmanuel Macron. Po przeliczeniu głosów ze 100 proc. komisji okazało się, że urzędujący przywódca Francji otrzymał 58,55 proc. głosów. Jego rywalkę - Marine Le Pen - poparło 41,45 proc. wyborców.
Oznacza to, że w porównaniu do 2017 roku liderka Zgromadzenia Narodowego zmniejszyła dystans do Macrona o kilka punktów procentowych. Poprzednio, w drugiej turze otrzymała 33,90 proc. głosów a Macron - 66,10 proc.
Francja. Macron po ogłoszeniu wyników. Co powiedział?
– Po pięciu latach transformacji, chwil szczęśliwych i trudnych, wyjątkowych kryzysów, w ten dzień większość dokonała wyboru, by mi zaufać – powiedział prezydent Francji podczas swojego wystąpienia na Polach Marsowych w Paryżu. Polityk przyznał, że ma świadomość, że wielu wyborców oddało na niego głos, aby zapobiec pojawieniu się skrajnej prawicy. – Chciałbym im podziękować i powiedzieć, że ten głos mnie zobowiązuje. Myślę o tych, którzy nie poszli na wybory, a których milczenie to sprzeciw wobec wypowiedzeniu się. Na to również musimy znaleźć odpowiedź – dodał.
Przywódca Francji podkreślił, że „od teraz nie jest kandydatem jakiegoś obozu, ale prezydentem wszystkich”. – Musimy być ambitni i wymagający, mamy bardzo wiele do zrobienia. Wojna na Ukrainie przypomina nam, że przechodzimy przez tragiczne czasy, gdy Francja ma obowiązek wyrażać swoją opinię, pokazywać jasno swoje wybory. Będziemy to robić. Będziemy musieli zachować uwagę i szacunek, bo nasz kraj jest ulepiony z wielu podziałów. Musimy być silni, nikt nie zostanie pozostawiony z boku – zapewnił.
Czytaj też:
Duda i Morawiecki pogratulowali Macronowi. „Przyszłość Europy leży w naszych rękach”